Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/800

Ta strona została przepisana.

— Fantazje niezmiernie kosztowne!
— Uczynimy im zadość.
— Słowem, mogę wam wyświadczyć wielkie przysługi.
— Wyświadcz je, kochany Gibassier, zapłacimy za nie.
— Teraz, niech mi pan pozwoli powiedzieć kilka słów, które zaświadczą do czego jestem zdolny.
— O! mnie wydajesz się zdolnym do wszystkiego, generale!
— I jeszcze do wielu innych rzeczy; zobaczy pan.
— Słucham.
— Od czego zależy wielkość i całość państwa?... Od policji, wszak tak?
— Prawda, generale!
— Kraj bez policji, jest to wielki okręt bez busoli i steru.
— Jest to porównanie zarazem trafne i poetyczne, Gibassier.
— Można więc uważać posłannictwo policjanta za najświętsze, najdelikatniejsze i najpożyteczniejsze ze wszystkich posłannictw.
— Nie ja to przeczyć ci będę!
— Zkąd więc pochodzi, że dla spełnienia tego posłannictwa zachowawczego, zazwyczaj wybierają idjotów najgorszego gatunku? Zkąd to pochodzi? Ja panu powiem: oto ztąd, że policja zamiast zajmować się wielkiemi kwestjami państwowemi, wchodzi w najpośledniejsze szczegóły i przedsiębierze zajęcia wcale niegodne siebie.
— Mów dalej, Gibassier.
— Wydajecie kilka miljonów na wyszukiwanie spisków politycznych nieprawdaż? I wieleż to odkryliście ich od roku 1815?
— Od roku 1815, rzekł pan Jackal, odkryliśmy ich...
— Ani jednego, przerwał Gibassier, boście je wszystkie zrobili sami.
— To prawda, odpowiedział pan Jackal, teraz, kiedy jesteś nasz, nie będę nic przed tobą ukrywał.
— A zkąd się to wzięło? Ztąd że nie macie śmiałości przystąpić otwarcie do czterech lub pięciu wielkich przywódców spisku, o których ocieracie się codzień w ulicach Paryża. Obchodzicie drzewo, a nie śmiecie uderzyć siekierą w pień; a dlaczegóż to? Dlatego, że nieszczęśliwi agenci, których używacie, mają oczy a nie widzą, mają uszy, a nie słyszą; dlatego, że posłannictwo ich uczynili-