Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/810

Ta strona została przepisana.

wspaniałą, bladość szczególna, jakby mleko zamiast krwi płynęło w jej żyłach; gnie się pod własnym ciężarem, niezdolna chodzić o własnych siłach, jak kobiety chińskie; niespokojna i mrugająca oczyma na widok słońca, jak ptak nocny.
— Ależ ona, Regina?
— Był to jedyny objaw słabości, jaki w niej widziałem. Ostatecznym wysiłkiem woli stała się znów tą dziewicą panującą nad sobą, którą znasz, podeszła dość pewnym krokiem aż do chóru, gdzie dwa krzesła i dwie poduszki z czerwonego aksamitu z herbami Lamothe-Houdan czekały na przyszłych małżonków. Cale przedmieście Saint-Germain było tam zebrane; a pośród tego wszystkiego trzy jej przyjaciółki z Saint-Denis, modlące się za tę, która tak potrzebowała modlitwy.
Petrus porwał się rękami za włosy.
— O! biedna dziewczyna! zawołał, dopieroż będzie nieszczęśliwą! Potem, czyniąc wysilenie: Cóż dalej? zapytał.
— Zaczęła się msza: a była bardzo uroczysta. Ksiądz miał długą naukę, podczas której Regina ze dwa, trzy razy obejrzała się do koła: jakby obawiała się albo spodziewała, że będziesz.
— Pocóżbym tam poszedł? zapytał Petrus z westchnieniem. Przez chwilę, jak ludzie upojeni haszyszem, miałem sen, sen rozkoszny... Zbudziłem się i widzę rzeczywistość, mój przyjacielu. Petrus powstał, przeszedł się po pokoju i stając na przeciw Salvatora: Ależ jakim sposobem oddano ci ten list, mój drogi Salvatorze?
— Podczas mowy księdza wróciłem na bulwar Inwalidów, gdzie oczekiwałem na powrót małżonków; wracali o godzinie drugiej. Tam znowu Regina wychodząc z karety, obejrzała się na około. Ciebie to szukała ona oczyma, jestem pewny; oczy jej spotkały się z mojemi. Czy mnie poznała? Być może; zdawało mi się, że mi daje znak jakiś. Może się omyliłem...
— Sądzisz, że mnie spodziewała się zobaczyć?
— Ciebie. Czekałem... czekałem godzinę, dwie. Na gmachu Inwalidów wybiła czwarta. Wtedy, otwarła się furtka przy sztachetach, wyszła pokojówka i spojrzała dokoła siebie. Byłem ukryty za drzewem; domyśliłem się, że ona mnie szuka i ukazałem się. W samej rzeczy; dobyła list z kieszeni, zawołała żywo: „proszę oddać ten list podług