Brezyl zdawał się spieszyć do stawu, ale Salvator nie wiedząc czy dom należący do parku zamieszkałym jest lub nie, szedł tak, ażeby w chwili jakiej obawy, można się było schronić w gąszcz.
Wstrzymał więc zapał psa, który posłuszny szedł na dziesięć kroków przed nim, równo, jakby go wstrzymywała obroża żelazna.
Było coś głęboko żałosnego w widoku wszystkich tych przedmiotów, które potrącał wzrok Salvatora.
— Dziwiłoby mnie, mówił do siebie, gdyby w tem miejscu nie była popełniona jaka straszna zbrodnia. Cień tu czarniejszy niż gdzieindziej, światło bledsze niż gdzieindziej, drzewa mają minę smutną... Mniejsza o to! skoro już jesteśmy, idźmy dalej.
Gdy chmura gęstsza od innych znów naszła na księżyc, Salvator postanowił korzystać z mroku i przebyć przestrzeń otwartą pomiędzy skrajem lasu a brzegiem stawu. Jednak na skraju, Salvator stanął i powstrzymał Brezyla.
Przed nim, po drugiej stronie stawu, jak masa ponura i olbrzymia, przedziurawiona jednem tylko światełkiem błyszczącem z po za szyby małego gabinetu, wznosił się zamek Viry.
Zamek był więc zamieszkały, pomimo że park zdawał się być lasem dziewiczym, pomimo stanu dróg, które zda, wały się łąkami zapuszczonemi, skoro światło błyszczało w oknie.
Trzeba więc było podwójnej ostrożności.
Salvator zapuścił dokoła siebie wzrok myśliwca, nawykły do widzenia w ciemności i postanowił badanie doprowadzić do ostatka. Nie miał jednak pewności żadnej, głuche podejrzenia, spowodowane niemą trwogą Róży, oto wszystko.
Dlaczego ta uporczywość? Dlaczego dobrowolnie udawać się na poszukiwania rzeczy nieznanej? Bo zdawałomu się, że tą rzeczą nieznaną jest jakaś straszliwa zbrodnia i że nie dobrowolnie idzie na jej poszukiwanie, jak powiedzieliśmy, ale prowadzony gwałtem przez Opatrzność, którą zowią przypadkiem, a która ludziom uczciwym nadaje moc wyższą, potęgę odgadywania nadzwyczajną.
Gupa zielonych drzew wznosiła się o kilka kroków od stawu. Do tego stawu zdawał się ciągnąć Brezyl, jakoby do celu.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/832
Ta strona została przepisana.