Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/856

Ta strona została przepisana.

Przytem z nędzarzami rzecz ma się tak samo, jak i zamożnymi; biedni z trudnością, z większą może niż zamożni, opuszczają dom, w którym długo mieszkali; tak samo skąpa baba, gdyby nawet miała możność wyprowadzenia się, przywiązana do swego strychu, możeby nawet wołała ponieść koszt zmiany mieszkania, a pozostać w dawnem. Ale, wahającą się, czy ma albo nie, usłuchać rozkazu Salvatora, Brocantę spotkały odwiedziny, które przyspieszyły jej postanowienie.
Pewnego dnia, przystojny młodzieniec, wytwornej powierzchowności, zgłosił się do niej w imieniu wieszczki Carity.
Były dwa imiona mile wpadające do serca pięknej a wątłej dziewczynki, którą zwali Różą; jedno panny de Lamothe-Houdan, drugie Salvatora.
Młodzieńcem tym, który już raz się ukazał na progu owego pandemonium, był nie kto inny tylko Petrus.
Powtarzał starej cygance wśród szczekania psów i krajania wrony, te same prawie wyrazy, które już powiedział Salvator; dał on do zrozumienia Brocancie, że nadeszła godzina przeprowadzenia się.
Ale co mianowicie skłoniło starą, to sposób w jaki wziął się do tego Petrus.
— Oto jest klucz od twojego nowego mieszkania, rzekł. Udasz się na ulicę Ulm, Nr. 10; wejdziesz pod wielką bramę, spojrzysz na lewo, zobaczysz trzy stopnie, pójdziesz tam, włożysz ten klucz do zamku u drzwi, które będą przed tobą, zakręcisz dwa razy, drzwi się otworzą i znajdziesz się w swojem mieszkaniu.
Brocanta na te słowa otworzyła oczy i uszy.
Jakoż, jeżeli z jednej strony żałowała dawnej siedziby przez przyzwyczajenie, z drugiej, ponieważ nie potrzebowała wydać ani grosza, więc zamiast wyrzucić za drzwi nowoprzybyłego, wskazała mu stołek, a psy i wronę zwymyślała na cześć swego gościa.
Mimo groźby Brocanty, psy byłyby ujadały a wrona skrzeczała jeszcze mocniej, ale Róża poprosiła, ażeby były cicho, a one łatwiej ulegały prośbom Róży, niż rozkazom Brocanty.
— Ten strych musisz opuścić jutro, rzekł Petrus.
— O! odparła Brocanta, trzeba przecież czasu na przeprowadzenie.