Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/887

Ta strona została przepisana.

— Bliżej, rzekła dziewica, bliżej jeszcze... Tak! Teraz przypatrz mi się pan dobrze...
— Mój Boże1 wyrzekł z cicha Petrus, mój Boże! jakażeś pani blada?
Regina potrząsnęła głową.
— Wszak to nie są świeże kolory narzeczonej, nieprawdaż, mój przyjacielu?
Petrus zadrżał, jak gdyby dwa te wyrazy: „mój przyjacielu“, gorącem żelazem przeszły mu przez piersi.
— Pani cierpisz? zapytał.
Uśmiech Reginy przybrał odcień boleści niewypowiedzianej.
— Tak, cierpię, odrzekła, cierpię straszliwie.
— Co pani jest?... Powiedz mi. Ja tu przyszedłem w myśli, ażeby cię przeklinać, a otóż gotów jestem żałować cię.
— Kochasz mnie? zapytała.
Petrus zadrżał.
— Pani... rzekł.
— Pytam się, czy kochasz mnie, Petrusie, powtórzyła młoda kobieta głosem poważnym.
— W dniu, kiedym po raz pierwszy wszedł do tej pracowni, a jest temu trzy miesiące, kochałem cię już, pani, rzekł Petrus, dziś, jak przed trzema miesiącami, kocham cię, z tą tylko różnicą, że znając cię lepiej, kocham więcej!
— Więc nie myliłam się, odrzekła Regina, gdy powiedziałam sobie, że mnie kochasz czule i głęboko. Kobiety nie mylą się w tem, mój przyjacielu! Ale kochać czule i głęboko, jest to tylko kochać nieco więcej i lepiej, jak kochają zwykle; ja zaś chcę być dla ciebie czemś świętem,, poważnem i drogiem!... Od dwóch godzin, mój przyjacielu, ciebie mam tylko na świecie, a gdybyś mnie nie kochał zarazem tak, jak kochanek kochankę, jak brat siostrę, jak ojciec córkę, to już nie wiem, ktoby mnie kochał na ziemi.
— Dzień, w którym przestanę cię kochać, Regino, odpowiedział młodzieniec z tymże samym uroczystym smutkiem,, będzie dniem moim ostatnim. Tyś to zbawiła mnie od rozpaczy, w której pogrążyła mnie epoka zwątpienia. Kłoniąc się już w przepaść nicości, której zawrotna głębia pociąga naszą młodość, uważałem sztukę za straconą dla naszego kraju i pędziłem niedorzeczne życie młodzieży mojego wieku:, wyrzekłem się pracy, bliski byłem rzucenia palety i pędzla, a tę siłę, którą Bóg mi dał, tę energję, która tliła we mnie,