wiej! bo rozumiesz pan dobrze, iż począwszy od dzisiaj, umarłeś pan dla mnie, jako mąż. Co się tyczy tytułu ojca, sądzę, iż nie będziesz pan tyle zuchwałym, aby się doń odwoływać. Wreszcie, moim ojcem, moim prawdziwym i jedynym ojcem, tym, którego mogę kochać, szanować, poważać, jest hrabia de Lamothe-Houdan. Pan dasz mi tę wolność, albo uprzedzam cię, sama ją wezmę. W zamian oddaję ci połowę mojego przyszłego majątku. Każ notarjuszowi sporządzić akt, a jeżeli zechcesz podpiszę go... Czy masz pan co przeciwko temu?
Milczenie hrabiego Rappta przechodziło w rozmyślanie. Zwolna podniósł oczy na Reginę, ale spostrzegłszy dumny i śmiały wzrok dziewicy, uczuł się pobitym i poraz drugi spuścił oczy. Tylko kurcz mięśniowy w dolnej części twarzy wskazywał walkę wewnętrzną. Nareszcie, po kilku chwilach odezwał się, ważąc każde słowo.
— Przed przyjęciem lub odmówieniem przełożenia, jakie mi czynisz, Regino, pozwól chwilę porozmawiać z tobą i udzielić ci jedną dobrą radę.
— Dobrą radę, panie? A zkądżeby dobry owoc wziął się na tak złem drzewie.
I Regina pogardliwie potrząsnęła głową.
— Pozwól jednak, że ci ją udzielę. Możesz przyjąć albo odrzucić.
— Słucham więc.
— Nie będę usiłował tłómaczyć tego, co postępowanie moje dziwnego dla ciebie mieć może.
— Dla mnie? pogardliwie odezwała się Regina.
— Dla świata, wreszcie... Znam ja występek mój w całej jego rozciągłości. Na szczęście, spełniając go tak jak powiedziałaś, nie ulegałem namiętności, ale rachubie. Pozwól mi jednak powiedzieć, że występkiem rzeczywistym jest ten tylko, który obraża społeczeństwo lub Boga. Zaślubiając ciebie, nie obraziłem społeczeństwa, nie obraziłem Boga. Społeczeństwo obraża się tem tylko, o czem wie, a wiedzieć nigdy nie będzie o tem, że ja jestem twoim ojcem; przeciwnie, jeżeli kiedykolwiek jakie podejrzenia ciążyły na marszałkowej, upadną one, skoro ludzie zobaczą, że ja się z tobą ożeniłem. Nie obraziłem Boga, bo jeżeli w celu, którego wielkość mnie tłómaczy, chciałem zaślubić cię wobec ludzi, to jak ty sama doskonale powiedziałaś, zawszebym cię szanował wobec Boga, Ale ja nie
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/894
Ta strona została przepisana.