myślę, powtarzam, usprawiedliwiać się. Nie! chcę poprostu udzielić rady.
— Nie przerywam, panie, bo ze względu na trudność w wysłowieniu, rozumiem, że potrzebujesz pewnego czasu, ażeby przyjść do siebie.
— Nic mi nie przeszkadza, mówił dalej hrabia Rappt, istotnie coraz pewniejszym głosem. Pani żądasz odemnie wolności nieograniczonej; ja oczywiście, daję ją pani i dałbym był w każdym wypadku, tem więcej w tem położeniu, w jakiem się znajdujemy, gdyż ani uczucia, ani pobłażania nie mam prawa wymagać od ciebie. Pamiętaj tylko, że są obowiązki społeczne, które kobieta zamężna szanować i do których stosować się musi.
— Mów pan dalej; jeszcze nie uchwyciłam całej twej myśli.
— Powiadam więc, iż znając całą rozległość mego występku, czuję, iż nie mam prawa wymagać od ciebie najmniejszego uczucia. Ale żyjąc dosyć długo na świecie, wiem, że kobieta, mimo słuszności swych wstrętów, zmuszoną jest wobec świata do pewnych względów, od których zależy społeczne stanowisko jej męża. Pozwól mi tedy powiedzieć sobie, że od kilku dni obiegają o tobie pewne wieści, które gdyby były uzasadnione, przyczyniłyby mi głębokiego smutku. Jakiś dzienniczek, ogłaszając o naszym ślubie, pozwala sobie bardzo przewrotnych aluzyj do jakiejś romansowej historji, której pani masz być bohaterką; dochodzi nawet do wskazania początkowemi głoskami imienia młodzieńca, który jest jej bohaterem. Otóż, Regino, uważam za obowiązek wypowiedzieć ci co do tego zdanie jakoby ojcowskie. Przebacz mi, jeżeli przyjmuję udział w twej sprawie więcej, niż ty sama i tak brutalnie wchodzę w twe tajemnice.
— Ja nie mam żadnych tajemnic, panie! odparła gwałtownie Regina.
— O! ja wiem, Regino, że jeśli powzięłaś uczucie dla tego młodzieńca, to ono nie miało w sobie nic poważnego; był to prosty kaprys, albo raczej, poprostu chciałaś się zabawić kosztem jego próżności...
— Ależ pan mnie obrażasz! zawołała dziewica, nie przyznaję ci prawa odzywać się do mnie w podobne słowa.
— Posłuchaj mnie, Regino, odrzekł hrabia, wracając do zwykłej zimnej krwi. Nie mówię tu do ciebie ani jako mąż,
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/895
Ta strona została przepisana.