naszego podróży: trzeba go przyjąć, ale go nie poszukiwać, zgnębić go, ale nie poddawać się mu. Ty masz rozwagę nadzwyczajną, rozum niezwykły. Przyzwij je na pomoc, zapytaj ich, a przekonasz się, że związki podobne kończą się zawsze źle... I rzecz to bardzo logiczna: niewiara małżeńska sama w sobie nosi ukaranie, bo mężczyzna kochający się w kobiecie zamężnej, jeżeli jest człowiekiem uczciwym, nie może szanować kobiety takiej, która oszukuje męża i zniesławia dzieci. Dodaj do tego, Regino, że człowiek ten będzie niezawodnie niższy od ciebie, niższy imieniem, majątkiem, inteligencją, mało bowiem znam mężczyzn dorównywających tobie wartością; silniejszą będąc, będziesz go osłaniać. Otóż to, co dziś nazywasz jego kochaniem, jutro nazwiesz jego słabością, i odtąd pogardzać będziesz tym człowiekiem. Co do niego, prędzej czy później pozna twoją wyższość, wstydzić się będzie roli służebnego kochanka, którą mu wyznaczyłaś i znienawidzi cię.
— Jeżeli człowiek, którego kocham, czy rozumiesz pan, zawołała Regina, powiadam, którego kocham, a nie którego pokocham, znienawidzi mnie kiedy, to znać, że twoje ohydne przepisy, twoja zatruta edukacja, mimo wszelkich mych usiłowań, wydały owoce. Wtedy nienawiść jego, połączona z moją, spadnie na ciebie, przyczyno, początku, twórco złego! Ale nie! to nie nastąpi, ja iść będę dalej w poczętem dziele. Wszystko co złego zasiałeś we mnie, wyrwę, a przypuszczając, że dusza moja, to zwierciadło Boże, zamgliła się na chwilę, odnajdę duszę mego dzieciństwa lub stworzę sobie duszę nową.
— O! co do tego, rzekł z uśmiechem hrabia Rappt, już zapóźno.
— Nie, Boże miłosierny! zawołała Regina z uniesieniem, nie! jeszcze nie jest zapóźno, bo wszystkie nędze mego życia utopiłam w oceanie uczucia, jakie Bóg wlał we mnie.
Hrabia patrzył na Reginę z pewnem ździwieniem.
— Ponieważ twój wysoki rozum chce dziś być głuchym, Regino, rzekł, to zejdźmy z wyżyn filozofji społecznej w to, co podoba ci się nazywać niziną interesów materialnych. Będę ci więc mówił o mojem najgorętszem pragnieniu, o mojej jedynej ambicji... Regino, wiesz już, że chcę być ministrem.
Regina skinęła głową.
— Mam wielu nieprzyjaciół, Regino, mówił dalej hrabia
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/899
Ta strona została przepisana.