Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/913

Ta strona została przepisana.

dniej, a tem samem na drodze wiodącej do Quimper, krajobraz chociaż dosyć jednostajny, nie był wszelako pozbawiony pewnej wspaniałości.
Jakoż, wyobraźmy sobie, na równinie wzgórkowatej i całkiem niezamieszkałej, długą aleję doprowadzającą do osady niewidzialnej, gdyż umieszczonej jakby w wąwozie, która obecność swą wyjawiała tylko spiralnemi liniami dymu, wznoszącego się ku niebu w postaci widm błękitnawych i rozczochranych.
Była to osada Penhoel, której opisana przez nas baszta samotna, była niegdyś zwierzchniczką.
Całość krajobrazu podobną była do ogromnej katedry, której sklepienie stanowiły niebiosa, sosny alei były filarami, a baszta ołtarzem. Ten błękitnawy dym wznoszący się do góry, było to kadzidło palone przed jej portykiem.
Co dodawało malowniczości temu obrazowi, to na szczycie wieżycy, oparty na parapecie, nieruchomie stojący człowiek, którego wziąćby można za posąg granitowy, gdyby nie wiatr zachodni ostro wiejący, który podnosił i wstrząsał jego białe długie włosy.
Był to piękny starzec, ubrany czarno, odwrócony od morza i zapuszczający w ogromną aleję wzrok chwilami łzami zaćmiony. Tym starcem był ojciec Kolombana, hrabia de Penhoel.
Było to prawie w połowie lutego.
Trzy dni przed tem otrzymał on list Kolombana, list oznajmiający mu śmierć jedynego dziecka.
Ojciec oczekiwał na zwłoki syna.
Otóż dlaczego oczy starca tkwiły w stronie alei sosnowej, prowadzącej do osady Penhoel: tą aleją miało nadejść ciało Kolombana.
Obok hrabiego dogasało ognisko.
Ktoby widział tę wielką postać smutną, nieruchomą, niemą, z włosami rozwianemi, ze łzami w oczach, temu przyszedłby na myśl ów stary Helien w Argos, który stojąc na szczycie Agamemnonowego dworca, oczekiwał od lat dziesięciu, by ogień zapalony na górze dał mu znak o zdobyciu Troi.
Ale tu oczekiwał sam pan, sługa niebawem się zjawił.
Był to również starzec z siwą brodą, długiemi włosami, w szerokim kapeluszu, w tradycjonalnym stroju Bretonii, tylko strój był cały czarny, równie jak pana. Przyniósł