„Przebaczenie i błogosławieństwo kobiecie, którą mój Kolomban ukochał.
Potem włosy podniósł do ust, całował długo z czułością, następnie zawinął je i podał księdzu.
Ksiądz Dominik płakał nie starając się nawet łez ukryć. Podziwiał on wielkość tego ojca, który odzierał się z najdroższej pamiątki na rzecz kobiety, co spowodowała śmierć jego syna.
Nazajutrz zwiedziwszy grób Kolombana o wschodzie słońca, pożegnał hrabiego.
Nie przewidywał, że nie ujrzy już hrabiego na tym świecie.
Opuśćmy starego hrabiego, który z głową spuszczoną siedzi nad mogiłą Kolombana, a przejdźmy do tej biednej zrozpaczonej, która zwie się Karmelitą.
Mieszkanie, jakie zajmowała na ulicy Tournon, złożone było z trzech pokojów, tak jak na ulicy św. Jakóba.
Jak już wzmiankowaliśmy, umeblowały je i ozdobiły trzy jej przyjaciółki: Regina, pani de Marande, oraz Fragola.
Ale, skutkiem zapewne bliższej znajomości charakteru i upodobań Karmelity, wszystko zrobione było według gustu Fragoli.
Mianowicie, w sypialnym pokoju ustawiono wszystko, co stało w pawilonie Kolombana, a głównie fortepian, przy którym oboje z Kolombanem śpiewali tę ostatnią symfonję, łabędzią pieśń, mającą zapowiedzieć śmierć obojga, która jednak sprowadziła śmierć tylko jednego!
Dwie przyjaciółki Karmelity, Regina i pani de Marande, chciały sprzeciwić się temu zupełnemu przeniesieniu sprzętów Kolombana do pokoju Karmelity, ale Fragola nalegała na to.
— Tak, siostry moje, rzekła, gdyby chodziło o kogo innego, a nie o Karmelitę, to, czego od was żądam i co spełnię pomimo waszych uwag, byłoby nieroztropnością, może nawet okrucieństwem. Kobieta kochająca Kolom-