Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/97

Ta strona została przepisana.

— Gdzie on jest?
— W zawiniątku.
— A gdzie to zawiniątko?
— Tam w zbożu, na miejscu gdzie spałam, razem z wieńcem bławatków.
I zeskoczyła z ich rąk, przeszła rów, wzięła zawiniątko i wieniec i z zadziwiającą zwinnością znowu rów przeskoczywszy, usiadła na poprzedniem miejscu na rękach naszych dwóch przyjaciół, którzy skierowali się ku rogatce odległej o jakie dwieście do trzysta kroków.

XVIII.
Historja dziewczynki.

Sposób, w jaki mała sierotka trzymała zawiniątko, przeszkadzał oddychać staremu nauczycielowi, o którego piersi się opierało. Powiedział więc dziewczynce, ażeby mu zaczepiła je za dziurkę od guzika.
Pozostawał jeszcze koszyczek i wieniec bławatków, który uwiła dla rozrywki, czekając na dzień, nim ją sen ujął. Zachowała ona go zapewne instynktownie, jako kwieciste wspomnienie swej pierwszej chwili samotności na tym świecie.
Tak przynajmniej zrozumiał Justyn, w chwili bowiem gdy dziewczynka spostrzegając, że kwiaty z jej wianka tarły się o twarz Justyna, zamierzyła się go rzucić, spoglądając wszelako na swych towarzyszów drogi, jakby się ich chciała poradzić, Justyn, którego ręce były zajęte, wziął wianeczek w zęby, położył go na pięknej główce dzieweczki i szedł dalej w drogę.
Uroczą była w tym wianku, biedna sierotka! Czarna odzież dwóch przyjaciół dziwnie uwydatniała białość jej sukienki i anielską oblicza czystość; czoło jej zwłaszcza, oświecone światłem księżyca, promieniało jak czoło niebiańskiej istoty.
Rozmowa, na chwilę przerwana, znowu się zawiązała. Justyn nie mógł się nasłuchać dźwięków harmonijnego głosu dzieciny. On tedy znów rozpoczął się wypytywać:
— A czem się zajmuje brat twojej mamki, moja dzieweczko? zapytał.
— On jest stelmach, odpowiedziała.