— Kurjer potrzebuje dwudziestu czterech godzin, aby dojechać do Saverne, i tyleż, aby stamtąd powrócić.
— A więc zostawało ci jeszcze dwadzieścia cztery godziny, człowieku niezrównany, cóżeś uczynił z niemi?
— Niestety! mości książę, straciłem je napróżno, pomyślałem o winie dopiero nazajutrz po otrzymaniu listy zaproszonych. Obliczywszy dobrze, godzina zwłoki, której żądam, koniecznie mi jest potrzebna.
— Jakto! więc nie masz jeszcze wina?
— Nie mam, mości książę.
— Boże wielki! a jeżeli kolega twój tak jest oddany księciu de Rohan, jak ty mnie, mój kochany?
— To cóż z tego, mości książę?
— Odmówi ci, jakbyś i ty uczynił zapewne?
— Ja, mości książę?
— Tak; przypuszczam, że nie wydałbyś z piwnicy podobnej butelki?
— Przepraszam pokornie księcia pana, ale, gdyby kolega mój udał się do mnie w okoliczności podobnej, najlepsze wino z naszej piwnicy posłałbym mu natychmiast.
— Tak? — rzekł książę, skrzywiwszy się okrutnie.
— A tak, mości książę, ręka rękę myje, to wiadomo.
— Nie mówmy już więc o tem; powiedz mi raczej, o której godzinie kurjer powróci?
— Punkt o czwartej.
— Można zatem podać obiad o czwartej — odparł książę, uparty, jak muł kastylski.
— Potrzeba całej godziny, aby się wino ustało, a i to tylko dzięki tajemnicy, jaką posiadam, inaczej, trzy dni zaledwieby wystarczyło.
Pobity i na tym punkcie, książę Richelieu chciał pożegnać starego sługę.
— Muszę dodać — nadmienił tenże — że zaproszeni, wiedząc, iż będą mieli zaszczyt obiadować z hrabią de Haga, przybędą dopiero o wpół do piątej.
— A! to znowu coś nowego!
— Tak będzie z pewnością: wszak zaproszeni są: pan de Launay, pani hrabina Dubarry, pan de la Pérouse, pan de Favras, pan de Condorut, pan de Cagliostro i baron de Taverney?
— Cóż z tego?
— Zacznijmy tedy po kolei: pan de Launay przybywa
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/11
Ta strona została przepisana.