czyli, że, pośród zbytku brałoby się wsparcia od tych, co je udzielają z próżności, w ubogiem zaś otoczeniu, od ludzi przesądnych, co nie lubią obdarzać niepotrzebujących.
Powziąwszy takie postanowienie, hrabina zwróciła oczy w ciemną stronę remizy, gdzie znajdowały się przedmioty najbogatsze: kryształy, złocenia, lustra. Ujrzała tam osóbkę, wyczekującą z zarozumiałym uśmiechem, istny typ mieszczanina paryskiego, który wprawiał w ruch wirowy ogromny klucz, zawieszony na dwóch wskazujących palcach, złączonych paznogciami. Jegomość ten, był to pan Fingret, uprzedzony już przez subjektów o wizycie pięknej damy, przybyłej w lektyce na kółkach. Ci sami subjekci uwijali się w podwórzu w obcisłych bluzach bawełnianych lub kamlotowych, przyczem cienkie ich łydki wystawione były na działania powietrza przez śmiejące się dziurami pończochy. Zajmowali się naprawą mebli najstarszych, mianowicie zaś — paproszeniem sof, foteli i taboretów, z których dobywali włos koński i pierze, służyć mające do wypchania sprzętów mniej zgrzybiałych. Jeden skubał włos, hojnie go z pakułami mieszając, drugi czyścił fotele będące w dobrym stanie; trzeci prasował materje, wywiabiane z plam mydłami aromatycznemi. Tym sposobem fabrykowano ze starych meble nowe, tak piękne, że wprawiły w podziw panią de la Motte.
Pan Fingret spostrzegł, że klijentka jego, po przypatrzeniu się tej operacji, poweźmie mniej pochlebne wyobrażenie o jego interesie, zamknął więc oszklone drzwi, prowadzące na podwórze, w obawie, aby pył nie zaszkodził oczom szanownej klijentki.
— I uciął na tym rzeczowniku, klijentki.
Było to znakiem pytającym.
— Hrabina de la Motte Walezjanka — zarekomendowała się od niechcenia Joanna.
Na tytuł pięknie brzmiący, pan Fingret rozpiął paznogcie, klucz schował do kieszeni — i podszedł bliżej.
— O!... nic tu takiego niema, coby godnem było pani. Mam nowości wspaniałe, piękne. Niech pani hrabina nie raczy wyobrażać sobie, że na placu Royal, w magazynie Fingreta, niema równie pięknych rzeczy jak u tapicerów królewskich. Wyjdźmy stąd, szanowna pani, jeżeli łaska — i udajmy się do drugiego składu.
Joanna zarumieniła się mocno. Wszystko bowiem, co
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/127
Ta strona została przepisana.