Następnie podsunęła fotel gościowi, sama zaś, zamiast według wymagań etykiety, zająć miejsce na krześle, usiadła w drugim wielkim fotelu.
Kardynał zrozumiał, że może być swobodny, położy więc kapelusz na stole i, patrząc prosto w oczy Joanny która w nim utkwiła spojrzenie, przemówił:
— Więc to prawdą jest, moja panno?...
— Moja pani — przerwała Joanna.
— Przepraszam... Zapomniałem... więc to prawdą jest proszę pani?...
— Mąż mój, hrabia de la Motte, Ekscelencjo.
— Wiem, wiem, proszę pani, żandarm króla czy królowej.
— Tak jest, Ekscelencjo!
— Pani więc jest z domu Walezjanka?
— Tak, Ekscelencjo.
— Świetne nazwisko!... — powiedział kardynał, zakładając nogę na nogę. — Nazwisko świetne... wygasłe.
Joanna zrozumiała wątpliwości kardynała.
— Wcale nie wygasłe, Ekscelencjo, i ja je noszę i mam brata, barona Walezjusza.
— Racz mnie pani objaśnić cokolwiek o tem pochodzeniu. Lubię bardzo heraldykę.
Joanna opowiedziała od niechcenia historję, znaną już naszym czytelnikom. Kardynał słucha! i patrzył. Nie zadawał sobie trudu, aby ukrywać wrażenia. Nie wierzył ani w zasługę, ani w wartość Joanny; wiedział, że jest ładna i biedna; patrzył na nią, to dosyć. Joanna, której uwadze nic nie uszło, odgadła myśli swego przyszłego protektora.
— Zatem — odezwał się znowu niedbale pan Rohan — byłaś pani prawdziwie nieszczęśliwą?
— Nie skarżę się, Ekscelencjo.
— W rzeczywistości, przesadzono mi trudne pani położenie. Mieszkanko wygodne, urządzenie bardzo przyjemne i odpowiednie...
— Dla gryzetki — wtrąciła szorstko Joanna, pragnąc dojść nareszcie do rzeczy.
Kardynał poruszył się.
— Jakto! pani to otoczenie nazywasz otoczeniem gryzetki?
— Nie sądzę, Ekscelencjo, abyś mógł je uznawać za otoczenie księżnej.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/133
Ta strona została przepisana.