Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/141

Ta strona została przepisana.

— Na honor!... — pomyślał sobie w duchu, wierny nawyknieniu dworaków wykształconych w dyplomacji — byłoby to i niepojętem i nad wyraz szczęśliwem, gdybym w tej kobiecie, uczciwej i dość zdaje się przebiegłej, znalazł wszechwładną protektorkę.
— Panie — przerwała syrena — milczenie twoje niepokoi mnie czasami; przebacz mi, że to mówię.
— Dlaczego, hrabino?... — spytał kardynał.
— Dlatego, że człowiek taki, jak pan, zdolny jest do niegrzeczności wobec dwóch tylko rodzajów kobiet: wobec kobiet, które kocha się bardzo, lub których się nie szanuje dostatecznie.
— Hrabino, hrabino, zawstydzasz mnie pani... Miałżebym uchybić w czemkolwiek pani?...
— Przypuszczam!...
— Nie mów tego, hrabino, bo to byłoby okrutne!...
— Prawdę mówię, monsiniorze, bo przecież nie kochasz mnie pan, ja zaś prawa do lekceważenia mnie, nie dałam... dotąd przynajmniej.
Kardynał, przytrzymał rękę hrabiny.
— Od dziś — rzekł — życzliwość moja dla pani nie zmieni się nigdy.
— Dosyć, dosyć, ekscelencjo — rzekła hrabina, nie cofając bynajmniej rączki z objęć kardynała.
— Co pani chce powiedzieć?...
— Ażebyś mi pan nie przyobiecywał swojej protekcji.
— Niech mnie Bóg zachowa i broni od wymówienia tego słowa: „protekcja!“... Nie ciebie, pani, lecz mnieby ono poniżało.
— Przypuśćmy zatem, panie kardynale, że przez grzeczność jedynie, złożyłeś wizytę pani de la Motte. Tylko przez grzeczność.
— Ależ to święta prawda — odparł kardynał z galanterją.
I podnosząc do ust paluszki Joanny, wycisnął na nich dość długi pocałunek.
— Przekonanie — kończyła hrabina — że zajmę choć najmniejsze miejsce w umyśle człowieka tak wzniosłego i tak zajętego, jak Wasza Eminencja, pocieszy mnie na rok cały, przysięgam.
— Na jeden rok tylko, hrabino! Pozwól mi liczyć na czas dłuższy, szanowna pani...