Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/150

Ta strona została przepisana.

lub komedji włoskiej. Ta oto pani, którą zobaczono na rękach jej hajduków, z głową zwieszoną, z zamarłem nieruchomem spojrzeniem, ta pani, przypominająca jednę z owych dam rzymskich, które po uczcie wynosili Tesalczycy, ta dama, podlegająca cierpieniom nerwowym, lub wycieńczona nadużyciem i bezsennością, dama, która nie mogła być uleczoną czy wskrzeszoną, przez szarlatanów, będących w modzie, przychodziła, aby osiągnąć przy aparacie Mesmera to, czego gdzieindziej poszukiwała daremnie.
Wiele z tych dam i z tych panów znanych było powszechnie, niektórzy też z przybywających kryli swe oblicza pod atlasową maską, pragnąc uniknąć niepożądanego rozgłosu. Było właśnie półpoście, zapowiedziany był bal maskowy w salach opery, i niektóre z tych dam zamierzały z placu Vendome udać się wprost do Palais-Rryal Pośród tej tłuszczy, przeklinającej i drwiącej naprzemian, przeszła pani hrabina de la Motte, wyprostowana i dumna, z maską na twarzy, a przejściem swem wywołała uwagę:
— E! co ta, to chyba nie chora!... — pomimo to nie obeszło się bez komentarzy.
Bo jeżeli nie była cierpiąca, poco przychodziła do Mesmera? Gdyby te tłumy wiedziały cokolwiek o wydarzeniach, któreśmy opowiedzieli, nie byłyby się dziwiły. Wistocie pani de la Motte długo rozważała rozmowę swoją z panem de Rohan, w szczególności zaś długo medytowała nad tem, dlaczego kardynał zaszczycił taką szczególną uwagą pudełko z minjaturą, zgubione, czy też pozostawione u niej. Ponieważ zaś nieznane właścicielki tego spręciku spowodowały nagłą uprzejmość Eminencji, pani de la Motte nakreśliła sobie dwa plany, według których mogłaby poznać ich imię. Najpierw postanowiła wprowadzić w wykonanie sposób łatwiejszy.
Udała się do Wersalu z zamiarem wywiedzenia się o biurze dobroczynności dam niemieckich. Tam, jak łatwo się domyślić, nie zdobyła żadnego objaśnienia. Wiele bardzo pań niemieckich zamieszkiwało w Wersalu, bo królowa okazywała swoim rodaczkom szczególną sympatję. Liczono niemek sto pięćdziesiąt do dwustu. Wszystkie pełniły uczynki miłosierne, ale żadna nie zdradzała nazwiska w biurze dobroczynności. Nadaremno więc Joanna domagała się wskazówek co do dwóch dam, które ją od-