wiedziły, nadaremno dowodziła, że jedna z nich nosiła imię Andrei. Nie znano żadnej damy niemieckiej tego imienia. Te poszukiwania zatem żadnego nie odniosły skutku. Zapytać wręcz pana de Rohan, co mianowicie podejrzewał, byłoby to zdradzić się ze swojemi na niego zamiarami; byłoby to pozbawić się przyjemności i zasługi odkrycia. Skoro tajemnica jakaś była w postępku dam względem Joanny, tajemnica w zdziwieniu i powściągliwości pana de Rohan, w tajemnicy zatem wypadało dojść do rozwiązania zagadki. W charakterze Joanny był to nieprzeparty pociąg do walki z nieznanem. Posłyszała że w Paryżu mieszkał od pewnego czasu człowiek natchniony, człowiek, cuda czyniący, mistrz, usuwający choroby z ciała ludzkiego skinieniem woli swojej. Słyszała, że człowiek ten wyrywał również z duszy nurtujące ją bolesne tajemnice. Słyszała, że pod jego wszechwładnem zaklęciem, najsilniejsza wola pacjenta miękła i zamieniała się w uległość niewolnika; słyszała, że gdy uczony lekarz uspokoił organizm, choćby najsilniej wzburzony, i pogrążył go w słodkim śnie zapomnienia, duch zachwycony spoczynkiem, oddawał się całkiem na usług: czarodzieja i ulegał mu zupełnie. Słyszała, że każda myśl tej, wdzięcznością przejętej, duszy objawiała się wtedy w mowie, mającej tę wyższość nad zwykłą mową ludzką iż nie kłamała nigdy.
Co więcej, opuszczając więzy cielesne, dusza ta, na rozkaz chwilowego swego władcy, łączyła się z innemi duszami; badała je bez wytchnienia, bez przerwy, niby wyżeł, tropiący zwierzynę w zaroślach, badała aż dotąd dopóki nie wydobywała z nich najgłębszych tajników serca i dopóki ich nie złożyła u stóp swego pana.
Dzięki temu setki nadzwyczajnych tajemnic wychodziły na światło dzienne, dzięki temu, pani de Duras odnalazła dziecię skradzione; pani de Chantoné wyżełka angielskiego, wielkości pięści, którego opłakać nie była w stanie; zaś pan de Vaudreuil pukiel włosów, za który byłby chętnie oddał połowę, a choćby nawet i całe swoje mienie.
Odkryć tych dokonywali jasnowidzący i jasnowidza pod wpływem Mesmera. Pani hrabina de la Motte liczyli też na to, iż spotka mistrza na posiedzeniu i przy pomocy jego odnajdzie właścicielkę pudełeczka, które w tej chwili było przedmiotem, najbardziej ciekawość jej palącym.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/151
Ta strona została przepisana.