ła dziwną woń jakąś, usypiającą umysły, najtrudniejsze nawet do zawładnięcia. Widoczne było poddawanie się chorych rozkosznym wpływom tej atmosfery, a pokonywały ich niemniej czyste i drżące dźwięki niewidzialnych instrumentów, rozpływające się, jak płomienie łagodne, w tej powodzi ciepła i woni. Muzyka ta, czysta jak kryształ, z którego brała początek, potrącała o nerwy z siłą nieprzepartą.
Do harmonji tej przyłączały się następnie głosy dziwnie melodyjne, rozpierzchające się na różne tony i spadające, niby deszcz kwiatowy, na głowy obecnych. Na wszystkich twarzach, ożywionych zrozu niespodzianką, malowało się zadowolenie coraz wyraźniejsze. Duch łagodniał, występował z kryjówki, w której się chronił przed cierpieniami ciała, i, rozlewając się swobodny i radosny po całym organizmie, pokonywał ostatecznie materję. Działo się to w chwili, gdy każdy z chorych ujął rózgę żelazną, przymocowaną do pokrywy aparatu i skierował ją ku piersi, sercu lub głowie, stosownie do miejsca, w którem cierpienia obrały sobie siedlisko.
A teraz jeszcze kilka słów o pacjentach. Dzielili się oni na dwie kategorje. Jedni przybywali tu, aby być uleczonymi, i całem sercem pragnęli cel ten osiągnąć; inni, niedowiarki lub ciekawi, niedotknięci żadną chorobą, wciskali się do domu Mesmera, jak do teatru, bądź dla spróbowania wrażenia przy naczyniu zaczarowanem, bądź dla studjowania systemu, dla przypatrywania się cierpiącym i tym, którzy, zdrowymi będąc, kurację jednak przedsiębrali.
Pomiędzy pierwszymi, zapalonymi stronnikami Mesmera, wyróżniała się młoda kobieta, pięknie zbudowana, o twarzy klasycznej, kobieta, trochę dziwacznie przybrana, która, poddając się działaniom prądu, kierowała trzymaną w ręku rózgę na głowę i dolną część żołądka. Kobieta ta zaczynała przewracać swe piękne oczy, jakgdyby wszystko w niej omdlewało, a ręce jej drżeć zaczynały od nerwowego łaskotania, co oznaczało, że ulegała zupełnemu opanowaniu przez magnetyczny płyn. Kiedy głowa jej opadła na tylne oparcie fotela, blade czoło, drgające nerwowo usta i śnieżna, przepiękna szyja zabarwiały się lub bielały, stosownie do szybszego przypływu lub odpływu krwi. Wtedy niektórzy z obecnych, co mieli w nią utkwio-
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/153
Ta strona została przepisana.