— Co mnie to obchodzi! skoro nim nie jesteś.
— A gdybym by! Gilbertem? — zapytał nieznajomy, wkładając maskę.
— O! Gdybyś był Gilbertem — wykrzyknęła namiętnie dziewczyna.
— To co?...
— Gdybyś odezwał się do mnie: Nicolino, Nicolino, czy pamiętasz Taverney-Maison-Rouge?... O! wtedy!
— Wtedy?
— Beausire nie istniałby dla mnie na świecie.
— Wszak powiedziałem ci już, drogie dziecię,, że Gilbert nie żyje.
— Może to i lepiej — westchnęła Oliwja.
— Tak, bo jakkolwiek piękną jesteś, onby cię już z pewnością nie kochał.
— Czy chcesz powiedzieć, że by się mną brzydził?
— Nie, lękałby się tylko.
— Być może. Byliśmy niejako podobni do siebie, a on znał się tak dokładnie, żem go przejmowała strachem.
— Mówisz zatem, że to lepiej, iż nie żyje.
— Naco słowa moje powtarzać? W ustach twoich, ranią mnie one boleśnie. Powiedz, dlaczego byłoby lepiej?
— Bo dzisiaj, droga Oliwjo, zauważ, że przestają mówić o Nicolinie, bo dzisiaj masz przed sobą przyszłość szczęśliwą, bogatą, świetną.
— Tak sądzisz?
— Tak, jeżeli przystaniesz na to, co będzie w stanie doprowadzić cię do wskazanego przeze mnie celu.
— Możesz być zupełnie spokojny.
— Tylko, nie trzeba tak wzdychać, jak przed chwilą.
— Zgoda. Wzdychałam za Gilbertem; a że on jeden tylko był na świecie i umarł, wzdychać odtąd nie będę.
— Gilbert był młody, miał wady i zalety młodości. Dziś...
— Dziś nie jest starszym, aniżeli przed dziesięcioma laty.
— Zapewne, że nie, skoro umarł.
— Widzisz więc, że umarł; tacy, jak on, nie starzeją się, umierają tylko.
— O! — zawołał nieznajomy — młodości! odwago? piękności! epoko miłości, heroizmu i poświęcenia, kto cię utrąca, życie traci! Młodość, to raj, niebo, wszystko!. To, co później mamy od Boga, jest tylko smutnem wyna-
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/198
Ta strona została przepisana.