— Monsiniorze, czy jesteś kochankiem tej kobiety, która ci towarzyszy?
Kardynał zadrżał.
— O ile mi się zdaje, powiedziałeś — monsiniorze? — odparł.
— Tak, monsiniorze.
— Mylisz się więc, nie jestem tym, za kogo mnie bierzesz.
— O! monsiniorze, trudna rada; nie zapieraj się nadaremnie; choćbym ja cię nie poznał, to dama, której służę za towarzysza, poleciła mi powiedzieć, że poznaje cię wybornie.
Oliwji zaś szepnął do ucha:
— Daj znak potakujący i uczyń to samo za każdym razem, gdy ścisnę cię za rękę.
— Zadziwiasz mnie — odparł kardynał, zbity z tropu — któż jest ta dama?
— O! monsiniorze, sądziłem, żeś ją poznał. Ona odrazu cię odgadła, może zazdrość...
— Pani zazdrosna jest o mnie?... — zawołał kardynał.
— Tego nie mówimy — odezwał się nieznajomy wyniośle.
— Co on tam takiego prawi? — żywo zagadnęła pani de la Motte, którą ta rozmowa niemiecka, a tem samem dla niej niezrozumiała, drażniła do najwyższego stopnia.
— Nic, nic.
Pani de la Motte z niecierpliwością tupnęła nogą.
— Pani — rzekł kardynał — błagam o jedno słówko tylko z ust twoich, a zaręczam, że ono da mi Cię poznać Kardynał mówił po niemiecku.
Oliwja, nie zrozumiawszy ani słowa, pochyliła się ku niebieskiemu dominu.
— Zaklinam cię, pani, nie odpowiadaj — wykrzyknęło domino.
Tajemniczość ta podniecała ciekawość kardynała. Dodał więc:
— Jedno tylko słówko niemieckie! czyżby to mogło skompromitować panią?...
Błękitne domino, udając, że pyta o rozkazy Oliwji — odrzekło niezwłocznie.
— Panie kardynale, oto są własne słowa pani:
— Ten, którego myśl zasypia, w czyjej wyobraźni obecność uko-
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/203
Ta strona została przepisana.