wimy po portugalsku, zkiepska po francusku, a gdybyśmy się spierali, posłanoby nas prosto do Bastylji. Miejmy się więc na baczności.
— Wyobraźnia twoja za daleko cię prowadzi, drogi kolego — odpowiedział portugalczyk — nikt się z nas naoślep nie rzuci na wszystkie te niebezpieczeństwa, każdy z nas będzie się miał na baczności.
— I pan Bochner nie weźmie nas za portugalczyków ani ciebie za ambasadora.
— Pon Bochner zrozumie, że, przybywamy do Francji z najzwyczajniejszą misją kupienia naszyjnika i że gdy nastąpiła zmiana ambasadora, myśmy już byli w drodze do Paryża. Wydany został tylko rozkaz, ażeby go zastąpić. Rozkaz ten, w razie potrzeby, okażemy panu Bossange, a poprzednio już przedstawiony będzie naczelnikowi kancelarji; starać się tylko trzeba o to, aby nie pokazywać go ministrom króla, bo ci są nieufni, ciekawi i zawracaliby nam głowy niezliczoną ilością drobnych formalności.
— Tak, tak — potwierdziło całe zgromadzenie — lepiej zdaleka od ministerjum.
— A gdyby panowie Bochner i Bossange zażądali...
— Czego? — pytał Manoël.
— Zadatku — odpowiedział Beausire.
— Toby utrudniło sprawę — odrzekł zakłopotany portugalczyk.
— Cała sprawa na tem właśnie szwankuje — kończył Beausire.
— Ty zawsze coś wynajdziesz — rzekł kwaśno Manoël — zawsze widzisz to, co mogłoby sprawę popsuć, a nigdy nic takiego, co mogłoby jej dopomóc.
— Dlatego też właśnie wytykam trudności, ażeby znaleźć na nie lekarstwo — odparł Beausire. — I mam je.
Wszystkie głowy pochyliły się ku sobie.
— Każdy skarb państwa posiada kasę.
— Tak, kasę i kredyt...
— Nie mówmy o kredycie — odparł Beausire — bo nic niema trudniejszego nad pozyskanie kredytu. Nato trzeba mieć konie, powozy, służbę, meble, mieszkanie wspaniałe, wszystko to jest podstawą każdego kredytu. Mówmy lepiej o kasie. Co myślisz o kasie ambasady?
— Miałem zawsze moją władczynię za szczodrobliwą królowę. Musiała ją więc zaopatrzyć dobrze.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/217
Ta strona została przepisana.