Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/236

Ta strona została przepisana.
XXX
TARG

Nareszcie pan ambasador zgodził się na zobaczenie naszyjnika. Pan Bochner pokazywał każdą cząstkę i uwydatniał wszystkie ich piękności.
— Ułożeniu tych kamieni — odezwał się Beausire, do którego don Manoël coś po portugalsku mówił — pan ambasador nic nie ma do zarzucenia; całość jest zadawalająca. Co do samych djamentów, to znowu co innego; jego ekscelencja naliczył dziesięć wyszczerbionych i trochę ze skazami.
— O! — wykrzyknął Bochner.
— Jego ekscelencja — przerwał mu Beausire lepiej, niż pan, zna się na djamentach; dostojnym Portugalczykom w Brazylji djamenty służą do zabawy tak, jak szkiełka dzieciom tutejszym.
Istotnie don Manoël dotknął palcem kilku djamentów, z dziwną biegłością zwracając uwagę na niedostrzegane wady, którychby nawet najwybredniejszy znawca nie odkrył.
— Jednakże i taki, jakim jest — rzekł Bochner, lekko zdziwiony, widząc w wielkim panu tak biegłego jubilera — naszyjnik ten zawiera najznakomitszy zbiór djamentów w całej Europie.
— To prawda — odrzekł don Manoël i, na dany znak, Beausire dodał:
— Zatem, panie Bochner, Jej Wysokość królowa portugalska słyszała o tym naszyjniku, poleciła więc jego ekscelencji przeprowadzić układ o kupno, po obejrzeniu djamentów. Podobały się one jego ekscelencji; za jaką cenę chcesz go sprzedać?