Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/248

Ta strona została przepisana.

chwilą mówiłeś, dobrze! Hrabia zapłaci za siebie, jak i ty za siebie zapłacisz.
I podniósł laskę do góry.
— Panie, gdybym miał szpadę! — ryknął Réteau.
Charny opuścił laskę.
— Panie Filipie — rzekł — pożycz temu łajdakowi swojej szpady, proszę.
— O!... nic z tego, nie pożyczam uczciwej szpady błaznowi; oto moja laska, jeśli twojej nie dosyć. Tyle tylko zrobić mogę dla niego.
— O zgrozo!... laska — rzekł zrozpaczony Réteau, — wiedz pan, że jestem szlachcicem!...
— Kiedy tak, to dla mnie szpady swojej pożycz — rzekł Charny, rzucając swoją pod nogi dziennikarza. Tyle na tem stracę, że tej już nie dotknę.
Réteau poczuł blednąc. Filip nie mógł się temu sprzeciwić. Wydobył z pochwy szpadę i podał ją panu de Charny przez kratę.
Charny przyjął ją z ukłonem.
— A!... to ty szlachcicem jesteś, — rzekł, zwracając się w stronę Réteau — szlachcicem i o królowej francuskiej piszesz podobne bezeceństwa!... Dalej!... podnieś tę szpadę i dowiedź, że jesteś szlachcicem!...
Lecz Réteau ani drgnął; rzecby można, że tak samo lękał się szpady, u nóg jego leżącej, jak i laski, która przez chwilę nad głową jego zawisła.
— Do diabła!... — zawołał do najwyższego stopnia podniecony Filip — otwórzże mi pan kratę.
— Wybacz pan — odparł Charny — ale sam na to przystałeś, że najpierw do mnie należy ten człowiek.
— To śpiesz się pan z nim załatwić, bo mnie pilno z nim zacząć.
— Najprzód musiałem wszystkie środki wyczerpać — rzekł Charny — lecz skoro ten pan przekłada widocznie kij nad szpadę, zgoda... niechże obsłużony będzie podług upodobania.
Zaledwie słów tych domówił, krzyk Réteau oznajmił, że Charny czyn dołączył do nich. Pięć czy sześć potężnych razów, wywołujących wrzaski, odpowiednie do bólu, jaki sprawiały, nastąpiło po pierwszem uderzeniu. Nadbiegła na to stara Aldegonda; lecz jej lament nie obchodził pa-