Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/25

Ta strona została przepisana.

— Panie marszałku — ciągnął marynarz wesoło — nie dziwię się, że hrabia Cagliostro nie chce opuścić towarzystwa tak miłego, ale na mnie czas wielki. Wybacz, hrabio de Haga, wybacz, pani habino, lecz siódma bije, a przyrzekłem królowi, że kwadrans na ósmą będę już w drodze. Hrabia Cagliostro nie ma ochoty zobaczyć w przystani dwóch moich statków, może jednak raczyłby mi powiedzieć, co mnie spotka w drodze od Wersalu do Brest, bo co będzie u bieguna, tegom nieciekaw słyszeć; to już będzie moja rzecz! Ale na imię Boskie!... co się stać może od Wersalu do Brest?... powiedz mi, hrabio, z łaski swojej.
Cagliostro spojrzał na la Perouse‘a tak jakoś rzewnie i ponuro, że zastanowiło to obecnych.
Młody żeglarz nie dojrzał tego wcale.
Pożegnał się, służba podała mu futro, a pani Dubarry wsunęła w kieszeń pudełko przysmaków, tak miłych podróżnemu, ponieważ przypominają oddalonych przyjaciół.
La Pérouse, nie tracąc humoru, skłonił się hrabiemu de Haga z uszanowaniem i podał rękę księciu de Richelieu.
— Bądź zdrów, drogi la Pérouse — powiedział ten ostatmni.
— O nie tak, mości książę, do widzenia — odpowiedział le éerouse. — Zdawaćby się mogło, że na wieki odjeżdżam; a ja przecie świat tylko okrążę, co potrwa cztery lub pięć lat najwyżej; możemy zatem powiedzieć sobie: do widzenia.
— Cztery lub pięć lat!... — wykrzyknął marszałek. — Czemu nie powiesz: cztery lub pięć wieków?... Dla starca dni, to lata.
— Zapytaj książę proroka — rzekł la Pérouse — a on przepowie ci co najmniej jeszcze ze dwadzieścia lat życia. Wszak prawda, panie Cagliostro?... Oj, że wpierw nie wiedziałem o pańskich kroplach, za cenę złota bym je kupił i zabrał beczkę całą na Astrolabę. Tak się nazywa mój okręt, panowie... Do widzenia!...
Powiedział to i wyszedł. Cagliostro zachowywał milczenie złowróżbne. Słychać było kroki kapitana na schodach przedsionka, głos jego wesoły i pożegnanie ostatnie. Następnie drzwiczki powozu stuknęły, konie ruszyły i słychać już było turkot oddalającej się karety. Był to pierwszy krok la Pérouse‘a w podróży tajemniczej, z której