Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/261

Ta strona została przepisana.

wysłuchał; siłą pokonałem twoją siłę, wiedzą poskromiłem moc twoją moralną i fizyczną zarazem; teraz pozostaje mi tylko dowieść ci, że popełniłeś dwa błędy, przychodząc do mnie z groźbą na ustach. Czy zechcesz mnie pan wysłuchać?
— Obezwładniłeś mnie pan, ruszyć się nie jestem w stanie — rzekł Filip — stałeś się panem moich muskułów, mojej myśli, i odzywasz się z żądaniem, abym cię wysłuchał, gdy inaczej uczynić nie mogę.
Wtedy Cagliostro wziął złoty flakon z nad kominka.
— Powąchaj to, kawalerze — rzekł z pełną szlachetności łagodnością.
Filip usłuchał. Mgła, umysł jego zalegająca, rozproszyła się, zdało mu się, iż słońce, przenikając jego czaszkę, rozjaśniło w niej wszystkie pojęcia.
— O! odżywam! — rzekł słabym głosem.
— I czujesz się pan swobodnym i silnym?
— Tak.
— Z pamięcią przeszłości?
— O! tak.
— A ponieważ jesteś człowiekiem serca i rozumu, zatem pamięć ta, powracając, przyznaje mi przewagę w tem, co zaszło między nami.
— Nie — rzekł Filip — bo ja działałem w myśl świętej zasady.
— Co pan robiłeś?
— Stanąłem w obronie monarchji.
— Pan, pan monarchji broniłeś?
— Tak, ja.
— Pan, któryś popłynął do Ameryki, aby bronić rzeczypospolitej! Boże! powiedz pan otwarcie chyba to nie była tam rzeczpospolita, za którą walczyłeś, albo tu chyba nie za monarchję nadstawiałeś piersi.
Filip spuścił oczy.
— Miłuj pan tych — ciągnął Cagliostro — którzy gardzą tobą; miłuj tych, którzy zapominają o tobie, tych, którzy cię zwodzą: to prawo Chrystusa, aby złem za dobre mieć odpłacone. Chrześcijaniniem jesteś, panie de Taverney!
— Panie! — zawołał Filip, z przerażeniem widząc, że Cagliostro czyta w teraźniejszości i przeszłości jego — ani słowa więcej, bo jeśli nie monarchji, to królowej broni-