Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/276

Ta strona została skorygowana.

— Tak, panie.
— I nie przestąpiłyście panie progu drugiego salonu? — zapytał pan de Crosne.
— Nie, panie.
— I nie puściłaś pani ramienia królowej? — dodał król z bolesnym niepokojem.
— Ani na sekundę; ramię Jej Wysokości nie przestawało się opierać na mojem.
— A zatem — nagle zawołał król — co myślisz, panie de Crosne? Bracie, co powiesz na to?
— To coś nadzwyczajnego, nadprzyrodzonego — rzekł hrabia z wesołością, zdradzającą niezadowolenie.
— Niema w tem nic naprzyrodzonego — pospieszył odpowiedzieć pan de Crosne, któremu łatwa do pojęcia radość króla była pewnym wyrzutem sumienia — to, co księżna powiedziała, może być tylko prawdą.
— A z tego wynika?... — zagadnął hrabia Prowancji.
— Wynika to, Wasza dostojność, że agenci moi się pomylili.
— Czy zupełnie poważnie to pan mówisz? — zapytał hrabia z tem samem drżeniem nerwowem.
— Najzupełniej, panie hrabio, agenci moi pomylili się; Jej Królewska Mość tak postąpiła, jak nam to księżna powiedziała, i nic więcej. A co do gazeciarza, jeśli ja słowami najczystszej prawdy księżnej jestem przekonany, ten bezecnik musi nim być także; wyślę natychmiast rozkaz, aby pomieszczono go na liście skazanych na uwięzienie.
Pani de Lamballe zwracała główkę to w tę to w ową stronę, ze spokojem niewinności, nie pojmując o co chodzi, bez ciekawości i obawy.
— Jeszcze chwilkę — rzekł król — chwilę tylko, na powieszenie gazeciarza zawsze będzie dość czasu. Mówiłaś pani o kobiecie, która zatrzymać miała królową u wejścia do sali: księżno, powiedz nam, co to była za kobieta.
— Zdaje się, iż Wasza Królewska Mość ją zna; powiem nawet, gdyż nigdy nie kłamię, że wiem o tem, iż znasz ją, Najjaśniejszy Panie.
— Bo widzisz, kuzynko, koniecznie pomówić z nią muszę, nieodzownie. W tem jest cała prawda; tam tylko je>st klucz tajemnicy całej.
— Jest to pant de la Motte Walezjanka.