Królowa, wyszedłszy z gabinetu Ludwika XVI, myślą zmierzyła przepaść, nad którą stała. Umiała ocenić, ile taktu i wstrzemięźliwości było w zeznaniu Joanny, do którego nie była przygotowana, a także godności niepowszedniej, z jaką, pomimo powodzenia, umiała pozostać w cieniu.
Królowa też, zamiast zezwolić na odjazd Joanny, zatrzymała ją, z uprzejmym uśmiechem mówiąc:
— To prawdziwe szczęście, hrabino, że przeszkodziłaś mnie i pani de Lambelle wejść do Mesmera; bo, co to jest złość ludzka! widziano nas we drzwiach, czy też w przedsionku, i to było dość, ażeby już rozgłoszono, że znajdowałam się w tej, jak ją nazywają, sali przesileń nerwowych.
— Lecz — odezwała się księżna de Lamballe — jak się to stać mogło, że, jeżeli obecni wiedzieli o tem, iż królowa nie znajdowała się tam, skądże agenci pana de Crosne mogli się omylić? w tem jest cała tajemnica, podług mnie. Agenci policyjni twierdzą w rzeczy samej, że królowa była w sali przesileń nerwowych.
— To prawda — rzekła zamyślona królowa. — W tym razie pan de Crosne stronnym być nie może, jest bowiem człowiekiem uczciwym i przywiązanym do mnie. Lecz agenci mogli być przekupieni, droga moja Lamballe, a ja, jak widzisz, mam nieprzyjaciół. Pogłoska ta musi mieć podstawę jakąś. Opowiedz nam szczegóły, pani hrabino.
Czyż w tem jest jakie prawdopodobieństwo? Czy rzeczywiście była tam taka kobieta?...
Twarz Joanny oblała się rumieńcem. Tajemnica jasną dla niej się stawała, a jedno słówko zniweczyćby mo-
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/280
Ta strona została przepisana.
XXXVII
U KRÓLOWEJ