— Powróciłeś więc z polowania na wilki — rzekła, podając bratu rękę.
— Tak, siostrzyczko, i udało mi się, bo siedem sztuk zabiłem — odpowiedział książę — bo siedemset liwrów zarobiłem!
— Jakim sposobem?
— Dowiedz się, że za każdą głowę tego straszliwego zwierza płacą po sto liwrów. To drogo, lecz dałbym z całego serca dwieście za każdą głowę dziennikarską. A ty, siostrzyczko?
— A! więc już wiesz o wszystkiem?
— Opowiedział mi hrabia Prowancji.
— Hrabia Prowancji jest niezmordowanym opowiadaczem. Radabym usłyszeć, jak on ci to przedstawił?
— W taki sposób, abyś ty wyszła czystszą, niż gronostaj, jaśniejszą, niż Wenus Afrodytę.
— Nie ulega jednak wątpliwości, że opowiedział ci całą awanturę?
— Z dziennikarzem, tak, siostrzyczko, lecz wyszłaś z tego z honorem. A! siostrzyczko droga, doprawdy, masz szczęście!
— On to szczęściem nazywa! Słyszysz Andreo?
— Niesprawiedliwą jesteś, uskarżając się na los — rzekł hrabia, wykręciwszy się na pięcie, aby rzucić się na sofę obok królowej — bo przecież wyszedłszy zwycięsko ze sławnej wyprawy kabrjoletowej...
— To raz — rzekła królowa, licząc na palcach.
— Z odwiedzin aparatu Mesmera...
— Zgoda, i to liczę. Dwa. A dalej?
— I ze sprawy balowej — szepnął jej do ucha.
— O jakim balu mówisz?
— O balu Opery.
— Nie rozumiem cię.
Roześmiał się.
— Jakiż głupiec ze mnie, wszcząłem rozmowę o tajemnicy.
— Tajemnicy! Doprawdy, bracie, wiem tylko, że mówisz o balu Opery i jestem bardzo zaintrygowana.
Słowa: Bal, Opera, obiły się o uszy Joanny. Podwoiła uwagę.
— Milczenie! — szepnął książę.
— Właśnie, że nie. Porozumiejmy się — dorzuciła kró-
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/285
Ta strona została przepisana.