Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/29

Ta strona została przepisana.

— Cagliostro miał zacząć, lecz wstrzymał się jeszcze.
— Nie! nie mogę, panie hrabio, nie...
— Błagam pana!
Cagliostro odwrócił głowę.
— Nigdy! nigdy! — szepnął.
— Strzeż się pan, bo mogę stać się niewiernym.
— Lepsza niewiara, niż udręczenie.
— Panie Cagliostro — powiedział hrabia poważnie — zapominasz o jednej rzeczy...
— O czem? — zapytał prorok z uszanowaniem.
— Zapominasz, że są ludzie, niepotrzebujący znać swego przeznaczenia, i że są inni, którym świadomość owa jest konieczną, bo od ich przyszłości zależą losy miljonów.
— Rozkazu żądam — powiedział Cagliostro — inaczej milczę...
— Co pan chcesz przez to powiedzieć?
— Niech Wasza Królewska Mość rozkazuje — szepnął Cagliostro — a będę posłusznym.
— Rozkazuję ci, panie Cagliostro, odkryć mi moje przeznaczenie — rzekł król z powagą.
W tej samej chwili książę de Richelicu powstał, zbliżył się do króla, skłonił się uniżenie i rzekł:
— Dzięki królowi Szwecji za zaszczyt, jaki uczynił domowi mojemu, racz Najjaśniejszy Panie, zająć miejsce honorowe, które ci od tej chwili z prawa należy.
— Zostańmy jak jesteśmy, panie marszałku, i słuchajmy pilnie tego, co powie nam pan Cagliostro.
— Królom nie mówi się prawdy, Najjaśniejszy Panie.
— Nie jestem przecież w swojem królestwie. Usiądź, książę, proszę, na swojem miejscu, a ty, panie Cagliostro, zaczynaj...
Cagliostro spojrzał znowu na szklankę, a pod jego natężonym wzrokiem woda się poruszyła i poczęła perlić, jak wino szampańskie.
— Najjaśniejszy Panie, rzeknij, co chcesz wiedzieć; jestem gotów...
— Powiedz mi, jaką śmiercią umrę?
— Od wystrzału, Najjaśniejszy Panie.
Czoło Gustawa zajaśniało.
— A! więc w bitwie — powiedział — zginę śmiercią walecznych. Stokrotne dzięki, panie Cagliostro.
Cagliostro opuścił głowę i milczał.