Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/293

Ta strona została przepisana.

— Wszystko, widziałeś mnie?...
Charny schylił głowę.
— Dobrze mnie pan widziałeś?...
— Tak, Wasza wysokość, w chwili, kiedy nieszczęściem maska królowej spadła.
Marja Antonina kurczowym ruchem ręki zmięła koronkę przy swojej chustce.
— Panie — odezwała się głosem, w którym bystrzejszy obserwator odgadłby łkanie, powyciągane wysiłkiem — przypatrz mi się dobrze, czy pewny tego jesteś?...
— O!... pani — zawołał młodzieniec, z pokorą chyląc czoło ku ziemi — czyż Wasza Wysokość nie ma prawa iść tam, gdzie się Jej podoba?... i, chociażby to piekło nawet było, skoroby noga Jej tam postała, piekło, mówię, uświęconemby zostało.
— Nie żądam, abyś pan czyn mój uniewinniał — rzekła królowa, — proszę tylko, abyś uwierzył, że go nie popełniłam.
— We wszystko uwierzę, co tylko Wasza wysokość mi rozkaże — odrzekł Charny, do głębi serca wzruszony tem naleganiem królowej, tą pokorą, pełną czułości, kobiety tak wyniosłej.
— Siostro!... siostro!.. tego już nadto — szepnął Marji Antoninie hrabia d‘Artois.
— A oni wierzą temu!... wierzą!... — zawołała królowa, nie posiadając się z gniewu i, tracąc odwagę, osunęła się na fotel, ukradkiem ocierając ślad łez, które duma spaliła na brzegach jej powiek. Nagle zerwała się.
— Siostro, przebacz mi — czule się odezwał hrabia d‘Artois — jesteś wśród wiernych przyjaciół; tajemnica, którą przerażasz się nadmiernie, nam jest tylko znana, a z serc naszych nikt jej nie wydrze, chyba z życiem naszem.
— Tajemnica!!... ależ ja jej nie chcę — zawołała królowa.
— Siostro!...
— Żadnych tajemnic. Chcę dowodu.
— Pani — odezwała się Andrea — ktoś idzie...
— Pani — przeciągłym głosem dodał Filip — to król!
— Król!... tem lepiej. O!... król jest jedynym moim przyjacielem; on mnie nie posądzi o winę, wtedy nawet,