wy, aby ich nie spotkała obelga. A gdybyś pan wiedział, jak to ciężko być znienawidzonym.
Lecz Charny nie odpowiedział, otarł chustką czoło, szukając oparcia na poręczy fotela, i pobladł okropnie.
Królowa, widząc to, rzekła:
— Pan, przyzwyczajony do powiewów morskich, nie będzie w stanie oddychać w ciężkiej atmosferze buduarów wersalskich.
— O! pani — odrzekł Charny — ale o godzinie drugiej muszę być na służbie i, jeżeli Wasza Wysokość nie rozkaże mi zostać...
— Bynajmniej — odparła królowa — wiemy, co to jest służba, nieprawdaż, Andreo?
Potem, zwracając się do Charny‘ego z minką lekko urażona, rzekła:
— Wolny jesteś, panie Charny.
I pożegnała młodego oficera skinieniem ręki. Charny złożył ukłon, jak człowiek, któremu się spieszy, i zniknął za kotarą. Po upływie kilku chwil słyszeć się dało w przedpokoju coś nakształt jęku, następnie głosy kilku osób nadbiegających z pośpiechem. Królowa znajdowała się blisko drzwi, bądź wypadkowo, czy tez, ze chciała popatrzeć za Charnym, którego nagle odejście wydało się jej niezwykłem.
Uniosła portjery, wydała lekki okrzyk i chciała rzucić się naprzód. Lecz Andrea, która nie spuszczała jej z oka, stanęła pomiędzy nią i drzwiami, mówiąc:
— O! pani!
Królowa badawczo wpatrzyła się w nią, ale ona z mocą wzrok ten wytrzymała. Pani de la Motte wyciągnęła szyję. Królowa jednak zobaczyła pana de Charny zemdlonego, do którego służba i straże nadbiegły z pomocą. Królowa, dostrzegłszy ruch pani de la Motte, z pośpiechem zamknęła drzwi. Zapóźno jednak, pani de la Motte już widziała.
Zapanowała chwila milczenia.
— To dziwne! — niespodzianie odezwała się królowa, a słowa te dreszczem przejęty jej towarzyszki. — Wszystko mi się zdaje, że pan de Charny wątpi jeszcze...
— O czem, pani? — zapytała Andrea.
— Ależ o bytności mojej w pałacu podczas owej nocy balowej.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/298
Ta strona została przepisana.