Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/305

Ta strona została przepisana.
XL
KUSICIELKA

Pani de la Motte wróciła na miejsce i, stojąc skromnie, bacznie słuchała, co mówią.
Panowie Bochner i Bossange, ubrani ceremonjalnie, zbliżyli się, kłaniając, aż do fotela, na którym Marja-Antonina siedziała.
— Przyszliście, panowie, zapewne, aby mi opowiadać znów o jakich klejnotach. Źle bardzo trafiliście...
Bochner, jako wymowniejszy i śmielszy, odpowiedział:
— Najjaśniejsza Pani, nie przychodzimy tu z towarem naszym, w obawie natręctwa.
— O! — odrzekła królowa, — obejrzeć biżuterje, nie znaczy jeszcze, aby zaraz je kupić!
— Rozumiemy to, Najjaśniejsza Pani — ciągnął Bochner — lecz przychodzimy obecnie dla spełnienia obowiązku i to nas ośmiela.
— Obowiązku... jakiego — zapytała królowa zdziwiona.
— Idzie tu jeszcze o naszyjnik djamentowy, którego Wasza Królewska Mość nie raczyła nabyć.
— A! o naszyjnik... znów więc powracamy do niego — zawołała Marja-Antonina, ze śmiechem.
Bochner milczał poważny.
— Rzeczywiście, bardzo był piękny — ciągnęła królowa.
— Tak piękny — powiedział Bossange — iż tylko Wasza Królewska Mość godna jest ubrać się w niego.
— Pociesza mnie to jedynie — odrzekła Marja-Antonina z westchnieniem, które dostrzegła pani de la Motte że wart jest... półtora miljona, wszak prawda, panie Bochner?