kilku dniami, iż kardynał już od lat dziesięciu był szalenie....
— Żartowałam, hrabino — rzekła królowa surowo.
Zdawało się królowej, że Joanna już się nie odezwie; myliła się jednak. Dla takich, jak ona kobiet, z naturą tygrysa i węża, skupienie myśli i milczenie jest zwykle wstępem do ataku.
— Wszak mówiłaś o djamentach — odezwała się królowa niebacznie. — Przyznaj, że miałaś to właśnie na myśli.
— Dzień i noc o nich myślę — podjęła Joanna z radością, iż królowa się zdradziła. — Takie przepyszne, takby cudownie Wasza Królewska Mość w nich wyglądała.
— Dlaczegóż ja tylko?...
— Tak, tylko królowa.
— Przecież już sprzedane?
— Tak, sprzedane.
— Ambasador portugalski je nabył?
Joanna zaprzeczyła ruchem głowy.
— Więc to nieprawda? — zapytała królowa z radością.
— Nieprawda, Najjaśniejsza Pani.
— Któż je zatem kupił?
— Pan de Rohan.
Królowa spoważniała.
— A! to tak — rzekła.
— Tak, Najjaśniejsza Pani — wybuchnęła Joanna namiętnie — to, co uczynił pan de Rohan; jest wzniosłe; Wasza Królewska Mość, będąc sama szlachetną, powinna czuć sympatję dla podobnych czynów. Zaledwie pan de Rohan dowiedział się ode mnie (przyznaję się do tego) o chwilowych kłopotach pieniężnych królowej:
— „Jakto! — zawołał — królowa Francji pozbawia się ozdoby, którą mogłaby posiadać żona pierwszego lepszego wysokiego dygnitarza! Królowa byłaby narażona na ujrzenie choćby pani de Necker w tych djamentach na szyi?“.
Pan de Rohan nie wiedział, że ambasador portugalski wchodził w układy z jubilerami. Powiedziałam mu o tem; wtedy oburzenie jego miary nie miało. — „Tu już nie chodzi o przyjemność królowej — mówił — lecz o godność majestatu. Znam ja dobrze dwory zagraniczne, ich zawiść i pychę. Żartowanoby z ubóstwa królowej Francji, że nie jest nawet w stanie dogodzić słusznemu upodobaniu!
Ja, miałbym pozwolić na coś podobnego? Nigdy!
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/367
Ta strona została przepisana.