Z temi słowy wybiegł z pokoju, a w godzinę dowiedziałam się, że kupił naszyjnik.
— Za półtora miljona?
— Za miljon sześć kroć sto tysięcy.
— W jakim celu go nabył?
— Ponieważ nie mógł należeć do królowej, nie chciał, aby należał do innej kobiety.
— Pewna jesteś, że to nie dla jednej z licznych kochanek pan de Rohan kupił naszyjnik?
— Wolałby go zniszczyć, niż widzieć go błyszczący nie na szyi królowej.
Marja Antonina wpadła w zadumę, a na szlachetnem obliczu odbiły się najtajniejsze myśli.
— Pan de Rohan postąpił zacnie i delikatnie — wyrzekła.
Joanna połykała wyrazy.
— Podziękuj, hrabino, panu de Rohan.
— Uczynię to z radością.
— Dodaj pani, że wierzę teraz w przychylność jego i jako kobieta uczciwa, przyjmuję wszystko od przyjaciela z warunkiem odwzajemnienia. Nie przyjmuję daru od pana de Rohan....
— Jakto? Najjaśniejsza Pani...
— Lecz pożyczkę... Pan de Rohan dał pieniądze, czy użył kredytu swego dla zrobienia mi przyjemności. Zwrócę mu to. Bochner żądał zaliczki z pewnością?
— Tak, pani.
— Ile? dwieście tysięcy liwrów?
— Dwieście pięćdziesiąt tysięcy.
— Jest to moja kwartalna pensja, przeznaczona przez króla...
Przysłano mi ją dziś rano.
Królowa zadzwoniła gwałtownie; pokojowe nadbiegły, owinęły ją w cienkie batysty, a następnie ubrały.
Pozostawszy sama z Joanną w swoim pokoju, rzekła do niej:
— Otwórz, proszę, tę szufladkę.
— Czy jest pugilares?
— Jest, Najjaśniejsza Pani.
— Zawiera on dwieście pięćdziesiąt tysięcy liwrów. Przelicz, proszę cię.
Joanna przeliczyła.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/368
Ta strona została przepisana.