— Otóż, doktorze — rzekła Andrea wzdychając — zdaje się, że mówimy już o tem...
— Więc to chodzi o pana de Charny?...
— Tak, kochany przyjacielu, przyszłam dowiedzieć się...
Doktór spodziewał się to usłyszeć, a jednak słowa Andrei przyjął lodowatem milczeniem.
Porównywał postępek Andrei i królowej, widział, ze dwie te kobiety żywią jednakie uczucia, a po oznakach zewnętrznych zdawało mu się poznać, że obie pożerane są gwałtowną miłością. Ja ją wypowiedziałem. Nie wyprowadzam wniosków żadnych... — Pojedynek między młodymi ludźmi, rzecz to przecież zwyczajna, codzień się przytrafiająca.
— Jedna rzecz jednak może nadać temu większe znaczenie, bo, jeżeli chodziło o kobietę...
— O kobietę, doktorze?...
— Tak jest. O ciebie, kochana pani, naprzykład...
— O mnie?...
Andrea westchnęła boleśnie. — Nie, doktorze, to nie o mnie bił się pan de Charny.
Doktór udał, że wierzy odpowiedzi, chciał jednak dowiedzieć się koniecznie, co to westchnienie znaczyło.
— Teraz rozumiem, dlaczego pani przyszłaś powiedział — to brat panią przysłał.
— Tak, tak, doktorze, brat mnie przysłał — zawołała Andrea.
Doktór spojrzał jej prosto w oczy.
— O!... ty, duszo chytra, będę jednak wiedział, co masz w sercu — mruknął, a głośno dodał:
— A więc powiem całą prawdę, jaka należy się osobie zainteresowanej. Powtórz to pani bratu i niech się ma na baczności, aby w razie... Rozumiesz?...
— Nic a nic, doktorze, a przedewszystkiem nie mogę pojąć co znaczy: „mieć się na baczonści w razie...
— Zaraz ci wytłumaczę. Król nie lubi pojedynków. Król, co prawda, nie trzyma się ściśle prawa w tym razie, lecz jeżeli powód pojedynku jest skandaliczny, Jego Królewska Mość skazuje na wygnanie lub na więzienie.
— Wiem o tem.
— A jeżeli jeszcze śmierć nastąpi, o!... w takim razie
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/390
Ta strona została przepisana.