— Poco tu się zastanawiać, tak być musi, a nie inaczej.
— Pan, który wszystko odgadnąć potrafi — zawołał kardynał — pan, który czytać umiesz w głębi serca, a nawet w głębi szaf, co o wiele jeszcze jest niebezpieczniejsze, pan zapewne wie, dlaczego teraz właśnie zależy mi na pieniądzach, co z niemi począć zamierzałem i na jak ważny cel były przeznaczone.
— Myli się Wasza Eminencja — odpowiedział oschle Cagliostro, — nie wiem nic o pańskich zamiarach, tyle razy zawiodłem się na własnych tajemnicach, tyle spowodowały mi one zmartwień, rozczarowań i przykrości, że nie zajmuję się już niczyjemi sekretami. Zresztą, gdybym wiedział, co stać się miało z tymi pięćkroć stu tysiącami franków, gdybym zrozumiał, jak niemiłem jest Waszej Eminencji — wyrzeczenie się swych zamiarów, byłbym może tak słabym, że zgodziłbym się na zwłokę, a to spowodowałoby mi wiele przykrości, wolę więc nie znać szlachetnego przeznaczenia tych pieniędzy.
W kardynale nagle ocuciła się duma i wrażliwość — zawołał więc:
— Nie sądź pan, że pragnę jego litości lub współczucia; pan pilnuje swej własności, zabezpieczonej tym oto kwitem, podpisanym moją ręką, to wystarcza!... Odbierzesz pan swoje pięćkroć sto tysięcy franków!...
Cagliostro ukłonił się.
Przykro było kardynałowi pozbywać się w jednej chwili pieniędzy, tak długo i tak uciążliwie zbieranych.
— Wiem — rzekł, — że papier ten jest dowodem długu, lecz nie oznacza on daty płatności.
— Wybaczy Wasza Eminencja — odparł hrabia — ale odwołam się do listu, który towarzyszył kwitowi, a który brzmi:
„Potwierdzam niniejszem, że otrzymałem od pana Józefa Balsamo, tytułem pożyczki, pięćkroć sto tysięcy franków i obowiązuje się zwrócić je na pierwsze żądanie.
- Podpisano: Ludwik de Rohan“.
- Podpisano: Ludwik de Rohan“.
Dreszcz przebiegł przez ciało kardynała, nie tylko o długu zapomniał, lecz nawet o formie, w której dług przyznawał.
— Wasza Eminencja zechce zauważyć — ciągnął dalej Cagliostro — że nie żądam niemożliwości. Nie może