Goniec, wysłany po panią de la Motte do Paryża, nie widział się z nią wcale u kardynała de Rohan.
Joanna była w odwiedzinach u Jego Wielebności, była tam na obiedzie i na kolacji, i rozprawiała z nim o owej niewczesnej restytucji, kiedy posłaniec królewski zapytał się, czy hrabina znajduje się u kardynała.
Szwajcar, człek nader sprytny, odpowiedział, że Jego Wielebność wyszedł, a pani hrabiny nie ma w pałacu, radził jednakże, aby posłannik pozostawił rozkaz królowej, gdyż pani de la Motte prawdopodobnie wieczorem przybędzie. Niechaj przybędzie jaknajrychlej do Wersalu — rzekł kurjer, a pozostawiwszy taką wiadomość we wszystkich miejscach, w których przypuszczalnie przebywać mogła koczująca hrabina, wyjechał.
Szwajcar, posłał swoją żonę, aby zawiadomiła o rozkazie królowej panią de la Motte. Hrabina zrozumiała, że musi wyjechać natychmiast. Kardynał, usadowił ją sam w powozie bez herbów, a podczas, gdy zastanawia! się nad dziwnem posłannictwem, hrabina już odjeżdżała do Wersalu.
Oczekiwano ją i bezzwłocznie zaprowadzono do Marji Antoniny.
Królowa była w swoim pokoju, w sąsiednim buduarze czytała pani de Misery. Marja Antonina haftowała, a raczej trzymała w ręce robotę, pilnie śledząc każdy łoskot.
Joanna de la Motte weszła.
— A! jesteś, hrabino, to dobrze! Mam nowinę...
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/439
Ta strona została przepisana.
XVII
MARJA-ANTONINA, KRÓLOWA JOANNA DE LA MOTTE, KOBIETA