Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/440

Ta strona została przepisana.

— Chyba pomyślną?.
— Osądź pani sama: król nie dał zaliczki.
— Odmówi! panu de Colonne?
— Odmówił... król nie chce dawać mi pieniędzy, to, doprawdy, tylko mnie zdarzyć się może.
— Boże mój! — westchnęła hrabina.
— Trudno uwierzyć temu, a jednakże odmówił... Ale nie myślmy o tem, czego zmienić nie można. Musi pani natychmiast wrócić do Paryża.
— Słucham, Najjaśniejsza Pani.
— Powie pani kardynałowi, który tak usilnie starał się zrobić mi przyjemność, że przyjmuje od mego do przyszłego kwartału pięćkroć sto tysięcy franków.
— A! Najjaśniejsza Pani! kardynał już nie ma pieniędzy.
Królowa podskoczyła, jak gdyby urażono ją lub obrażono.
— Nie ma pieniędzy? — wybąknęła.
— Tak, Najjaśniejsza Pani; wierzyciel, o którym pan de Rohan najzupełniej zapomniał, zjawił się, a że chodziło o dług honorowy, zapłacić musiał.
— Dług ten wynosił pięćkroć sto tysięcy franków;
— Tak jest, Najjaśniejsza Pani.
— Ale może....
— To było wszystko, co kardynał posiadał.
Królowa, przygnębiona niespodziewanem nieszczęściem, zamilkła.
— Przecież nie śnię? — powiedziała po chwili. — Wszystkie te nieprzyjemności mnie spotykają... Ale skąd wiesz, hrabino, że pan de Rohan oddał pieniądze?
Opowiadał mi o tem przed niespełna godziną; tem to przykrzejszem było dla kardynała, że wydać musiał wszystko, wszystko...
Królowa na rączkach oparła głowę.
— Trzeba jednakże coś postanowić — rzekła.
— Cóż zamierza uczynić królowa? — pomyślała Joanna.
— Widzisz, hrabino, niepowodzenie to jest karą za mój nierozważny czyn, popełniony bez wiedzy króla. Nierozwaga, chęć błyszczenia, a w części i kokieterja, skłoniły nmnie do tego kroku, bo wszakże doskonale obejść się mogłam bez tego naszyjnika.