Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/457

Ta strona została przepisana.

— Kradzieżą?... Boże mój! — krzyknęła wystraszona Oliwja.
— A ładna kradzież.. daje dowód, że Beasuire ma silnie rozwinęty zmysł piękna.
— Panie, czy on uwięziony?
— Nie uwięziony lecz... opisany.
— Możesz mi pan przysiąc, że Beausire nie jest uwięziony, że nie grozi mu niebezpieczeństwo?
— Mogę przysiąc, że nie jest uwięziony, lecz czy nie jest w niebezpieczeństwie?... Rozumiesz przecież, dziecko kochane że skoro już kogoś opiszą i jeszcze za jego osobę nagrodę wyznaczą, to wiele osób go śledzi i szuka, a z wyglądu pana de Beausire, z jego postawą i jego znanemi zaletami, bardzo łatwo odnaleźć go można.
Pomyśl tylko, coby zrobił pan de Crosne! Przez ciebie znalazłby Beausire‘a — przez Beausire‘a ciebie.
— Tak, tak, musi się ukryć. Biedak! I ja się ukryję. Pomóż mi pan, abym mogła wyjechać z Francji, bo tu jestem zamknięta, duszę się i obawiam się, żebym nie popełniła jakiejś nieostrożności.
— Co pani nazywa nieostrożnością?
— No — pokazać się ludziom, przechadzać się...
— Nie przesadzaj pani, nie unoś się, już i tak jesteś blada, a jak bardziej zmizerniejesz, pan Beasire kochać cię przestanie. Używaj powietrza, ucztuj przez patrzenie na ludzi...
— A — zawołała Oliwja — i pan powstajesz przeciwko mnie, pewnie i pan mnie opuści... czy ja panu przeszkadzam?
— Ależ... bynajmniej.... — odparł chłodno Cagliostro.
— Ja wiem, że mężczyzna, skoro mu się kobieta młoda podoba, mężczyzna tak godny szacunku jak pan, mężczyzna piękny jak pan, może się gniewać, może nawet znienawidzieć szaloną, jeśli mu się opiera. O! nie opuszczaj mnie, panie, nie gub mnie, nie miej dla mnie nienawiści!
Oliwja zalotna i wystraszona stanęła tuż obok Cagliostra i objęła go za szyję.
— Biedaczko — rzekł Cagliostro, złożywszy przelotny całus na jej czole — jakże ty się boisz!... Nie sądź tak źle o mnie. Byłaś w niebezpieczeństwie — przysłużyłem ci się — myślałem o tobie, zapomniałem o tem... Równie