Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/458

Ta strona została przepisana.

mało żywię dla ciebie nienawiści, jak ty dla mnie wdzięczności. Ja myślałem o sobie, ty o sobie — kwita zatem między nami.
— O, panie ile dobroci! co za wspaniałomyślność — Oiiwja obiema rączkami objęła hrabiego, lecz ten popatrzył na nią ze zwykłym spokojem i rzekł:
— Widzisz, Oliwjo, gdybyś mi teraz nawet ofiarowała swoją miłość, musiałbym...
— Co? — zapytała zarumieniona gryzetka.
— Musiałbym cię odtrącić, gdybyś mi ofiarowała piękne swe ciało, gdyż lubię tylko uczucie prawdizwe, wolne od obliczeń.
Oliwja opuściła piękne swe ramiona i oddaliła się poniżona, zawstydzona i oszukana tą wspaniałomyślnością Cagliostra, na którą wcale nie liczyła.
— Więc to rzecz postanowiona — rzekł hrabia — pozostaję twoim przyjacielem, twoim zaufanym; będziesz używała mojego domu, mojej kieszeni, mojego kredytu i...
— I przerwała Oiiwja — powiem sobie, że są na świecie ludzie zacniejsi, aniżeli ci, których znałam.
Wyrazy te wymówiła poważnie i uroczo, tak, że wywarły pewne wrażenie na jej duszy ze stali na duszy, której ciało nazywało się niegdyś Balsamo.
— Każda kobieta — pomyślał — jest dobrą, trzeba tylko udawać się do serduszka.
Przybliżył się do Nicoliny i rzekł:
— Od dzisiejszego wieczoru, zamieszkasz ostatnie piętro tego pałacu; mieszkanko to złożone jest z trzech pokoi; jest to obserwatorjum nad ulicą Saint-Claude. Okna wychodzą na Menilmontant i na Bellville; niektórzy będą mogli cię tam widzieć; są to sąsiedzi spokojni, nie potrzebujesz ich się obawiać, nie mają żadnych stosunków i nie będą zastanawiać się nad tem, czem jesteś. Pokazuj im się, lecz nie narażaj na to, aby widzieli cię przechodnie, gdyż ulicę Saint-Claude ludzie pana de Crosne odwiedzają czasem. Tam przynajmniej będziesz miała słońce...
Oliwja ucieszona klasnęła w rączki.
— Czy chcesz, abym cię tam zaprowadził? — zapytał Cagliostro.
— Teraz?
— Tak; czy ci to nie na rękę?
Oliwja przenikliwie spojrzała na Cagliostra; serce jej