Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/464

Ta strona została przepisana.

Oliwja była w rozpaczy; dla Adonisa lub Beausira nie poświęciłaby tylu starań, co dla tej nieznajomej. Zmęczona tem skupieniem myśli i uwagi, przeszła z serdecznych uczuć do nienawiści prawie, otwierała i zamykała kilkakrotnie okno, robiła wreszcie tak rozliczne, a tak w oko wpadające gesty, że najtępsze nawet narzędzie pana de Crosne zauważyćby je musiało. Po tych trudach, doszła Nicolina do przekonania, że dama o pięknych warkoczach widziała i rozumiała wszystkie znaki, lecz zająć się niemi nie raczyła, była więc głupia lub próżno. Głupia? czyż można być głupią, mając oczy tak przebiegłe i mądre, nóżkę tak ruchomą, i rączkę tak niespokojną?... Nie, głupią nie może być! Próżną... to co innego! Próżną mogła być wówczas kobieta arystokratka względem mieszczanki.
Oliwja, rozebrawszy wszystkie rysy młodej kobiety, zrezygnowała, przekonała się bowiem, że arystokratki tej nic wzruszyć nie zdoła. Oliwja zadąsana odwróciła się i znów się ułożyła w zachodzącem już słońcu, chcąc użyć towarzystwa kwiatów; wszak miłe te towarzyszki były równie szlachetne, ładne i obsypane pyłkiem kwiatowym, były równie zalotne jak największe damy, lecz były dostępne, pozwalały wdychać swój zapach i oddawały nawet całusy przyjacielskie lub całusy miłosne.
Nicolina nie odgadła, że kobieta, o której orzekła, że jest dumna, była Joanną Walezjanką, hrabiną de la Motte, szukającą sposobu zapobieżenia widzeniu się Marii Antoniny z kardynałem de Rohan; a jednocześnie mającą interes w tem, żeby kardynał, nie widując się z królową na osobności, wierzył w ciągłą z nią styczność, aby miał zaufanie do hrabiny. Poważne a trudne do urzeczywistnienia zamiary te — były powodem zaabsorbowania pani de la Motte.
Gdyby Oliwja o tem wiedziała, nie ukryłaby się z gniewni wśród kwiatów, i nie wyrzuciłaby wskutek pośpiechu i nieostrożności doniczki jesieńca, która, spadłszy na bruk, spowodowała hałas niemały. Zamyślona dama ocuciła się przez niespodziany ten hałas, ujrzała rozbitą doniczkę na bruku, następnie zaś podniosła oczy, aż dotarły do sprawczyni wypadku.
Ujrzała Oliwję. Spostrzegłszy ją, krzyknęła przeraźliwie; w krzyku tym przebijała się radość i przestrach;