kolwiek pomówić z tobą, abym ci mogła wyrazić, ile czuję sympatji dla biednej ofiary tyranji mężczyzny?...
Mnie, jak i tobie zresztą, myśl służy do podtrzymywania przyjaźni... Czy chcesz być moją przyjaciółką?... Zdaje się, że wychodzić ci nie wolno, lecz możesz pisać, a ponieważ ja wyjść mogę, kiedy mi się tylko podoba, zauważ, gdy będę przechodzić pod balkonem, i zrzuć bilecik. Gdyby manipulacja z kuszą okazała się niedogodna lub niebezpieczna, uciekniemy się do prostszego sposobu: o zmroku spuścisz nitkę z przywiązanym listem, ja bilecik twój odwiążę, mój zaś przyczepię.
Jeżeli oczy twoje nie kłamią, to zdaje mi się, że liczyć mogę na przyjaźń twoją, a wtedy, we dwie, zwyciężyć potrafimy świat cały.
P. S. „Czy widziałaś, kto podniósł pierwszą kulkę?...“
Oliwja nie posiadała się z radości, przeczytawszy bilecik; odpowiedziała następującemi słowy:
„Kocham cię tak samo, jak i ty mnie. Jestem rzeczywiście ofiarą niegodziwości mężczyzny, lecz ten, który mnie tu trzyma, jest moim protektorem, nie zaś tyranem.
Odwiedza mnie w tajemnicy raz na dzień. Objaśnię ci wszystko innym razem. Wolę, abyśmy się porozumiewały za pomocą kuszy. Nie mogę, niestety, wychodzić: jestem pod kluczem, lecz to dla mojego dobra. Mogłabym ci wiele opowiedzieć, gdybym kiedykolwiek miała szczęście rozmawiać z tobą. Tylu szczegółów opisać nie podobna!... Nikt nie podniósł twego pierwszego bileciku, chyba przechodzący właśnie zbieracz gałganów; lecz tacy nie umieją czytać, ołów pozostaje dla nich ołowiem.
Stanęła przy oknie i pokazała motek nici, kiedy zaś wieczór nadszedł, opuściła bilecik, jak było umówione.
Joanna przystanęła pod balkonem, wzięła nitkę, odwiązała kartkę i poszła do domu, aby przeczytać ten ciekawy list.
Po półgodzinnej przerwie przyczepiła do tej samej nitki następujący liścik: