Oliwja zwierzała się bez bojaźni: opowiedziała o panu de Beausire, o policji... przyznała się do wszystkiego.
Joanna wylegitymowała się jako wykwalifikowana kokota; mówiła, że żyje z kochankiem bez wiedzy rodziny.
Jedna więc wiedziała wszystko, druga była w zupełnej nieświadomości: taka była przyjaźń, zawarta między dwiema kobietami.
Od tego dnia nie potrzebowały już wcale posiłkować się kuszą lub nitką. Joanna miała klucz i Oliwja wychodziła, kiedy tylko przyjaciółka jej tego chciała.
Czasami, zaniepokojona Joanna zapytywała:
— Czy pan de Cagliostro nie domyśla się niczego?...
— Co?... gdybym mu powiedziała, nie wierzyłby mi — odparła pewna siebie Oiiwja.
Wycieczki te, powtarzające się przez tydzień co wieczór, stały się przyzwyczajeniem, potrzebą i przyjemnością.
Po tygodniu, usta Oliwji o wiele częściej wymawiały imię Joanny, aniżeli wymawiały kiedykolwiek imiona Gilberta lub Beausire‘a.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/473
Ta strona została przepisana.