— Dlatego, że w sercu mojem żywię miłość, która tylko razem z życiem mojem zginie.
— Spostrzegłam to — rzekła z ironją w głosie hrabina — aby zaś prędzej zginąć, chcesz pan powrócić do parku! Tak, jeśli pan tam się uda, miłość jego razem z życiem zaginie; życie i miłość zginą od jednego uderzenia...
— Cóż za strachy u ciebie, odważna hrabino?
— Jestem odważna, jak zwierzę. Nie boję się, póki nie widzę niebezpieczeństwa.
— Ja zaś mam odwagę rodową: czuję się szczęśliwym, gdym bliski niebezpieczeństwa.
— Dobrze, lecz w takim razie pozwólże sobie powiedzieć...
— Nie, hrabino — zawołał zakochany prałat — poświęcenie zrobione, los rzucony. Chętnie życiem przypłacę miłość! Jadę do Wersalu!
— Sam jeden? — zapytała hrabina.
— Opuścisz mnie, pani? — rzekł z wyrzutem w głosie kardynał de Rohan.
— Siebie naprzód!
— Lecz ona przybędzie?...
— Mylisz się pan... ona nie przybędzie.
— Pani przyszła, aby mi to oznajmić? — zapytał chwiejąc się kardynał.
— To jest cios, nad ułagodzeniem którego myślę od pół godziny.
— Nie chce mnie już widywać?
— Nie chce, a ja jej to poradziłam...
— Pani — rzekł wzruszony kardynał — nie zabijaj mych uczuć, mego serca! To niesłusznie!
— Uważam, że byłoby o wiele niesłuszniejsze, gdybym pozwoliła rzucać się w przepaść dwom osobom, dlatego, że brakło im dobrej rady. Uprzedzam, niechaj skorzysta, kto zechce!
— Wolałbym umrzeć, hrabino!
— To od pana zależy!
Kardynał wziął obie ręce hrabiny i rzekł:
— Przyznaj, królowa nie mówiła tego! królowa nie wyrzeka się mnie?
— Mówię to w imieniu królowej.
— Królowa żąda tylko zwłoki!
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/495
Ta strona została przepisana.