Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/496

Ta strona została przepisana.

— Możesz pan i tak rozumieć, lecz zastosuj się do jej życzenia.
— Wszak nietylko w parku widywać się można; mnóstwo jest miejsc pewniejszych... wreszcie, królowa była też u ciebie, hrabino.
— Ani słowa więcej! Czego dokonać nie zdołają niedyskrecja, przypadek lub niechęć ludzka, to dokonać mogą wyrzuty sumienia. Królowa zdolna jest w przystępie rozpaczy wszystko wyznać królowi....
— Boże mój! Czyż to możliwe! — zawołał kardynał de Rohan.
— Gdybyś pan wiedział, jak jest usposobiona...
Kardynał wstał.
— Co począć? — zapytał.
— Pocieszać ją milczeniem.
— Pomyśli, żem o niej zapomniał.
Joanna wzruszyła ramionami.
— Kobieta nie uwierzy, że można obejść się bez jej widoku....
— Poważam ją, jako wielką i silną. Kocham ją dla jej dobroci i dla jej szlachetnego serca. Może więc liczyć na mnie, boć i ja na nią liczę. Zobaczę ją raz jeszcze; powiem co myślę, a co ona postanowi, to wypełnię jak ślub święty!
Joanna wstała.
— Jak się panu podoba — rzekła. — Pojedź pan, lecz sam. Klucz od parku rzuciłam dziś do Sekwany. Jedź pan do Wersalu, ja zaś wyjadę do Holandji lub do Szwajcarji, im bardziej będę oddalona, tem mniej mogę się obawiać.
— Hrabino, ty mnie opuścisz, ty mnie zostawisz? Ależ z kim będę o niej rozmawiał?
— Zostanie panu park i echo — rzekła Joanna — nauczysz je pan nazwiska Amaryllis.
— Hrabino, miejże litość! Jestem w rozpaczy! — zawołał kardynał.
— A zatem — odparła Joanna z energją — jeżeli pan jesteś w rozpaczy, panie de Rohan, nie baw się pan w dzieciństwa, niebezpieczniejsze, niż proch, niż zaraza, niż śmierć! Jeżeli ci do tego stopnia zależy na tej kobiecie, zachowaj ją sobie na przyszłość, nie gub jej; jeżeli nie brak ci serca i rozumu — nie wciągaj we własną prze-