tak samo pieściłam tamtego, jeżeli utrzymujesz, że mówiłam to samo tamtemu, to ja ci mówię, panie de Charny, że kochałam, kocham i kochać będę tylko jednego na świecie.. a tym jednym ty jesteś!... Czy to wystarczy, aby cię przekonać, że nie można być bezecną, żywiąc w sercu taką miłość?...
Charny jęknął, jakby konał. Oddech królowej upoił go, jej gorąca ręka parzyła go, dotknięcie jej piersi przyprawiło go o szaleństwo.
Królowa powstała wolno, patrząc na Charny‘ego ognistemi oczyma.
— Czy chcesz mego życia? — zapytał nawpół nieprzytomny.
Królowa, patrząc nań, milczała, wreszcie — rzekła:
— Podaj mi rękę i prowadź wszędzie, gdzie oni byli.
— Najpirew więc tu... tu dana była róża.
Przy tych słowach Marja Antonina wyjęła z za gorsu różę, ogrzaną na jej piersi i rzekła:
— Weź ją!
— Tu — mówiła dalej królowa — tamta dawała rękę do pocałowania.
— Obie ręce! — zawołał upojony Charny, gdy ręce królowej znalazły się u jego ust.
— Następnie byli w łazienkach Apolina?
Charny był nieprzytomny, nieznane niebo otwierało się przed nim.
— Chodzę tam zwykle tylko we dnie — mówiła prawie wesoło królowa, lecz chodźmy obejrzeć drzwi, któremi uciekał ów kochanek.
Królowa zadowolona, wesoła, oparta na ramieniu najszczęśliwszego pod słońcem mężczyzny, lekkim, i prędkim krokiem przybliżała się do łazienek i do drzwi, przy których widoczne były ślady kopyt końskich.
— O, to tutaj — rzekł Charny.
— Mam wszystkie klucze — rzekła królowa — otwieraj, panie de Charny.
Wyszli i pochylili się, aby ślady zobaczyć.
Płowy promień księżyca oświecił piękną twarz królowej, opartej na ramieniu Charny‘ego, i otaczające ich krzaki.
Kiedy obejrzała wszystko dokładnie, wróciła, pociąga-
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/502
Ta strona została przepisana.