Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/520

Ta strona została przepisana.

— Pan de Cagliostro!... — zawołała, chwiejąc się Joanna; była bliską zemdlenia. Przewidziała różne, najróżnorodniejsze niebezpieczeństwa, tego jednakże nie spodziewała się wcale. Narazie myślała, że niebezpieczeństwo niezbyt jest wielkie, zauważywszy jednak ponury wygląd tego dziwaka Cagliostra, niezmierny strach nią owładnął.
Cagliostro podał jej uprzejmie rękę i zapraszał ją do zajęcia miejsca.
— Czemu zawdzięczam zaszczyt odwiedzin pani?... — zapytał głosem pewnym.
— Panie — bąknęła intrygantka, nie mogąc oderwać oczu od Cagliostra, panie... przyszłam tu, szukając...
— Pozwól pani, że zadzwonię na służbę i że dam im reprimendę za brak przezorności, za to że nie wskazali drogi tak godnej osobie!...
Joanna zadrżała i sięgnęła po rękę hrabiego.
— Trafiłaś pani właśnie na odźwiernego niemca, który upija się i obowiązku zaniedbuje.
— Nie gniewaj się, hrabio na niego — rzekła swobodniej już Joanna, nie domyślając się pułapki.
— Wszakże on pani otworzył?...
— Zdaje się... ale przyrzekłeś pan nie gniewać się na niego.
— Dotrzymam chętnie obietnicy — odparł śmiejąc się Cagliostro, — lecz, hrabino, zechciej wytłumaczyć mi twoje odwiedziny.
— Przyszłam — pospieszyła odpowiedzieć, — aby dowiedzieć się od pana o pewnych pogłoskach.
— O jakich pogłoskach, hrabino?...
— Jesteś pan — rzekła Joanna, — przyjacielem Jego Eminencji, kardynała de Rohan.
— Rzeczywiście, pani, jestem w dość dobrych stosunkach z kardynałem.
— Chciałam więc poinformować się co do...
— Co do czego?... — zapytał Cagliostro z odcieniem ironji.
— Powiedziałam, że kwestja jest drażliwa, panie hrabio, nie nadużywaj więc... Wiesz pan, że kardynał de Rohan daje mi dowody pewnego przywiązania, pragnęłabym wiedzieć, jakie rozmiary przybrać one zdolne. Mówią, hrabio, że umiesz czytać w głębiach niedocieczonych... w głębiach serca i rozumu...