Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/524

Ta strona została przepisana.

nina, zdala go spostrzegłszy — czy chcesz pan mówić ze mną o naszyjniku. Doprawdy, nie masz pan szczęścia, mój panie...
Bossange myślał, że królowa obawia się, iż ktoś podsłuchuje, zrobił więc minę przebiegłą i patrząc wokoło, odparł:
— Tak jest, Najjaśniejsza Pani.
— Czegóż pan szukasz? Masz pan jaką tajemnicę? — zapytała zaciekawiona królowa.
— Nie, — odpowiedział, zbity tem przypuszczeniem.
— Zapewne taka tajemnica, jak ostatnia: klejnot rzadkiej i piękności i wartości; nie bój się pan, nikt nas nie słyszy.
— W takim razie mogę powiedzieć Waszej Królewskiej Mości...
Jubiler przybliżył się z uroczym uśmiechem.
— Mogę powiedzieć Waszej Królewskiej Mości, że zapomniała o nas wczoraj...
— Zapomniałam o was? Jakto? — zapytała królowa.
— Wczoraj był... termin płatności...
— Termin płatności! Jaki termin?
— Wybaczy Wasza Królewska Mość, że ośmielam się... może popełniam niestosowność... może królowa nie jest przygotowana... to byłoby nam przykro, ale...
— Ależ, panie Bossange! — zawołała królowa nie rozumiem nic zgoła..
— Wasza Królewska Mość widocznie zapomniała, co wcale nie jest dziwnem, przy różnorodnych jej zajęciach.
— Ale co zapomniałam?
— Wczoraj przypadała nam pierwsza rata za naszyjnik — wybąknął nieśmiało Bossange.
— Więc sprzedałeś pan ten naszyjnik? — zapytała królowa....
— Ależ... — bąknął Bossange, patrząc ze zdziwieniem na królowę — zdaje się, że sprzedaliśmy.
— A ci, kitórzy go kupili, nie zapłacili, tem gorzej panie Bossange. Trzeba, żeby tak zrobili jak i ja: jeżeli nie mogą zapłacić za naszyjnik, powinni oddać go, zostawiając panu zadatek.
— Co, Najjaśniejsza Pani powiedzieć raczyła. zapytał, jakby ogłupiały.
— Mówię, że gdyby dziesięciu kupujących ten naszyj-