Król wydał rozporządzenia, poczem znów wyjrzał z okna.
— Ale teraz — rzekł — naprawdę już kardynał idzie.
Breteuil wstał, przybliżył się do okna i ujrzał pana de Rohan w stroju kardynała-arcybiskupa.
— Dobrze, że jest! — zawołał król, wstając.
— Bardzo dobrze — powtórzył baron — wytłumaczenie nastąpić może bez zwłoki.
W portfelu starannie zebrane było wszystko, coby mogło wpłynąć na upadek kardynała. Król coraz więcej widział dowodów winy pana de Rohan, lecz nie widział wcale dowodów niewinności królowej. Dokuczało mu to bardzo... Nagle rozległy się krzyki... Król zaczął uważnie przysłuchiwać się, baron przerwał czytanie.
Oficer dworu zapukał do drzwi królewskich.
— Co to się stało? — zapytał zdenerwowany monarcha.
— Najjaśniejszy Panie, Jej Królewska Mość, pragnie widzieć się z Najjaśniejszym Panem.
— Widocznie coś zaszło — rzekł król, blednąc. Spieszę do królowej; czekaj pan tu na nas.
— Dobrze... rozwiązanie sprawy już bliskie, — szepnął nadzorca pieczęci państwa.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/538
Ta strona została przepisana.