Charny, ukryty w buduarze, słyszeć mógł każde słowo rozmawiających, a wyjaśnienia, tak gorąco pożądane, nareszcie mogły mieć miejsce.
— Najjaśniejsza Pani — rzekł kardynał, kłaniając się — czy wiesz, co się dzieje z przyczyny naszego naszyjnika?
— Nie, panie, nie wiem, lecz nader chętnie dowiem się od pana.
— Dlaczego Wasza Królewska Mość, od tak dawna porozumiewał się ze mną tylko przez pomocnicę? Dlaczego królowa nie wytłumaczy mi, z jakiego powodu mnie nienawidzi?
— Nie wiem, jak rozumieć pańskie słowa; kardynale, nie mam wcale powodu nienawidzieć cię; lecz nie w tem, sądzę, leży przyczyna naszej rozmowy, zechciej więc objaśnić mnie co do tego nieszczęsnego naszyjnika, ale przedtem jeszcze... gdzie jest pani de la Motte?
— Chciałem właśnie zapytać o to, Najjaśniejsza Pani.
— Przepraszam, ale zdaje mi się, że tylko pana pytać można o panią de la Motte.
— Tylko mnie? Dlaczegóż?
— Nie pragnę pańskiej spowiedzi, kardynale, lecz chciałam mówić z panią de la Motte, posłałam po nią dziesięć razy i poozstałam bez wiadomości; przyznasz pan, że takie nagłe zniknięcie to dziwne...
— A i mnie zadziwiło to zniknięcie; kazałem poprosić do siebie panią de la Motte i też zostałem bez wiadomości.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/544
Ta strona została przepisana.
XXXIV
WYJAŚNIENIA